Parę tygodni temu wpadł mi w ręce wywiad na WP z nowym trenerem Abramczyk Polonii Bydgoszcz - Jackiem Woźniakiem. Menedżer będzie łączył funkcję szefa sztabu szkoleniowego z rolą mentora w teamie utalentowanego juniora - Wiktora Przyjemskiego. Jacka zapytano, czy nie boi się, że zawodnicy będą na niego krzywo patrzeć i nie powstanie w drużynie konflikt interesów, skoro jest członkiem zespołu żużlowca i ekipy, w której przyjdzie mu odpowiadać za dobór składu i świecić oczami za wyniki. Jestem spokojny o Jacka. Jak go znam nie będzie nikogo forował. Woźniak szlifował ten diamencik od początku, Przyjemski jest jego wychowankiem, może nawet oczkiem w głowie, ale to nic zmienia. Jeśli Jacek powiedział, że ten fakt nie będzie miał żadnego znaczenia, nie mam podstaw, żeby mu nie wierzyć. Zresztą Wiktor obroni się punktami, jest namaszczany na lidera formacji juniorskiej i nie będzie mu potrzebny żaden parasol ochronny. Woźniak zmobilizował młodego chłopaka, aby podpisał kontrakt z ŻKS-em. On jest prowodyrem tego zmieszania i ma duże zasługi, że Wiktor reprezentuje Polonię. Wiktor przez dwanaście miesięcy zrobił ogromny postęp i pewnie jest w tym duży udział Jacka. Trener za jednym zamachem upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu i oddzieli grubą kreską biznes zespołu oraz Przyjemskiego. Nie będzie przesiadywał całego meczu w jego boksie. To niemożliwe. Priorytetowo potraktuje drużynę, bo z jej osiągnięć będzie rozliczany. Podejrzewam, że Woźniak pojeździ z Wiktorem na różne zawody młodzieżowe, indywidualne i tam odda mu swoje sto procent uwagi. Może zdarzyć się taka sytuacja, że Przyjemski zastąpi słabiej spisującego się zawodnika z podstawowego zestawienia i wtedy Woźniak znajdzie się na świeczniku. Każdy będzie mu wypominał, że wstawił swojego ulubieńca. A jak już rezerwa nie wyjdzie, to w ogóle Jacek pójdzie na pierwszy ogień do ukrzyżowania. Złośliwych komentarzy bardziej obawiałbym się, gdyby Jacek pomagał w teamie, któregoś z seniorów. Wtedy wyglądałoby to słabo. Jestem przekonany, że to obiłoby się na atmosferze wewnątrz drużyny. Tym bardziej, że ma w ekipie żużlowców 35+ i każdy z nich potrafi pokazać rogi. Inna sprawa, że takiego Zagara, Bjerre, czy Miedzińskiego nie trzeba niańczyć. To starzy wyjadacze w plecakiem pełnym doświadczeń. Wygrywali turnieje najwyższej rangi, łącznie z rundami Grand Prix. Nie sądzę też, żeby Jerzy Kanclerz układał sobie w głowie chytry plan i wziął do klubu Woźniaka, bo ten wpłynie na przedłużenie kończącej się za rok umowy z Przyjemskim. Raczej nie z nim takie numery.