Rune Holta nie dogadał się w Rybniku i kilku innych klubach eWinner 1. Ligi więc został z ręką w nocniku, czyli bez kontraktu. Umowę warszawską dostał w Eltrox Włókniarzu, gdzie jest uwielbiany. To ukłon prezesa Michała Świącika w stosunku do zawodnika, który Częstochowę traktuje jak swój drugi dom. W PGE Ekstralidze Rune raczej nie ma czego szukać, nie wierzę żeby Holta robił we Włókniarzu za straszaka. On sam pewnie nawet chciałby, ale podejrzewam, że szef klubu odbył już rozmowy ze swoimi zawodnikami ich uspokoił, że Holta nie jest dla nich żadną konkurencją. Zresztą gdyby zmienił zdanie i powiedział trenerowi Kędziorze, że ma traktować "Ryśka" jak pełnoprawnego członka zespołu, za jednym zamachem rzuciłby granat do parku maszyn i odstrzelił sobie kolano. Może żużlowiec ze Stavanger pokaże się ewentualnie w sparingach. Norweg z polskim paszportem najprawdopodobniej do wiosny poczeka na rozwój wydarzeń w klubach. Prezesi są w gorącej wodzie kąpani, wystarczy jeden, dwa słabsze mecze lub wypadek losowy, kontuzja i telefon idzie w ruch. Przyparci do ściany zaczynają naprędce poszukiwania wartościowego uzupełnienia składu. Obawiam się jednak, że Holta na wiosnę nie ugra za wiele, raczej wykiwa się sam. Nie nastawiałbym się, że zobaczymy Runego na inaugurację jakichkolwiek rozgrywek. Nie jest tajemnicą, że Holta zażyczył sobie podwyżki, a prezes Mrozek nie chciał mu jej dać. Budżet nie jest z gumy, przeciąganie liny nie przynosiło rezultatów więc skupiono się na innych opcjach. I tak zamiast Holty do ROW-u trafił Grzegorz Zengota, czyli inny ceniący się twardy negocjator. Jeśli Rybnik stać było tylko na jednego z tych żużlowców, to nie jestem przekonany, czy ta wymiana wyjdzie drużynie na zdrowie. Rune na torze w Rybniku czuł się jednak wyśmienicie. Trzaskał punkty aż miło. Duet Holta-Zengota zamiast Pieszczka zrobiłby robotę. W odróżnieniu od Zengoty, atutem Grześka jest wiek. Holta nie jest długoterminową inwestycją, mógłby być jego ojcem. Inna sprawa, że lat na karku przybywa, ale Holta się nie zmienia. Ten cwany lis wciąż ma o sobie wysokie mniemanie. Może przekalkulował sobie, że przed zawieszeniem kewlaru na kołku wytarguje jeszcze kontrakt życia. Poszedł va banque, albo grubo albo wcale. No i chyba się przeliczył. Były w historii takie przypadki, że niektórym zawodnikom podobne sztuczki z wzięciem prezesów na przeczekanie się udawały. Swego czasu przecież Zengota w Polonii przyszedł na końcówkę sezonu i też przytulił fajne pieniądze. Teraz w najgorszym wypadku Holta skończy bogatą przygodę z czarnym sportem.