Solidny od samego początku Rozpoczynał żużlową karierę w Kolejarzu Opole, razem np. z Andrzejem Hawrylukiem, późniejszym prezesem klubu. Miał jednak od niego znacznie większy talent. Załuski niemal gdy tylko pojawił się na torach, zaczął odnosić mniejsze lub większe sukcesy. W 1984 roku zdobył tytuł młodzieżowego indywidualnego mistrza Polski. W swojej karierze zwyciężał także w Złotym Kasku i stał na podium Srebrego. Reprezentował kraj na arenie międzynarodowej - w 1991 wraz z Piotrem Świstem i Ryszardem Dołomisiewiczem zajął siódme miejsce w mistrzostwach świata par. W Opolu jeździł przez pierwszych 10 lat swojej kariery. Później przeszedł do Wrocławia i tam przeżył najlepszy pod względem drużynowych osiągnięć, okres swojej sportowej przygody. Wraz ze Spartą trzykrotnie zdobył złoto DMP i zapisał się w historii polskiego żużla. Sam miał spory wkład w te medale. Nie był typem lidera, ale bardzo solidnej drugiej linii, z wyskokami w niektórych meczach. Każdy ze zwycięskich sezonów kończył ze średnią biegopunktową pomiędzy 1,650 a 1,800. Po mniej udanym sezonie 1996 (ozłocona Sparta zajęła wówczas dopiero 5. miejsce w lidze), postanowił zmienić otoczenia i podpisał kontrakt w Wybrzeżu Gdańsk. Jeździł tam dwa sezony, a w 1998 roku pomógł drużynie w awansie do ówczesnej 1 Ligi. Nie został jednak w klubie na dłużej i postanowił wrócić do Opola, będąc niejako pogodzonym, że raczej trudno mu będzie wrócić do poziomu sprzed lat. Warto wierzyć Osobne miejsce warto poświęcić finałowi IMP z roku 1989, w którym Wojciech Załuski zdobył sensacyjne złoto, wyprzedzając Jana Krzystyniaka i młodziutkiego wówczas Tomasza Golloba. Niespodzianki w sporcie się zdarzają - zwłaszcza w przypadku turniejów jednodniowych - ale tutaj mieliśmy do czynienia z czymś niebywałym. Żużlowiec Kolejarza nie miał w ogóle jechać w tych zawodach jako regularny uczestnik! Przewidziana była dla niego jedynie rola rezerwowego. - Przyjechałem do Leszna jako rezerwowy. Zenon Kasprzak był jednak kontuzjowany, choć miał wyjechać do jednego biegu, by żadna rezerwa gospodarzom szyków nie pomieszała. Ale koniec końców zrezygnował - opisywał na łamach Gazety Wrocławskiej. - W pierwszym moim biegu prowadził Gollob, wtedy jeszcze zawodnik Wybrzeża Gdańsk, a ja jechałem czwarty. Przewrócił się jednak Damian Łukasik i bieg przerwano. Wtedy z moim mechanikiem Józiem Gorzkowskim zmieniliśmy przełożenie i powtórkę wygrałem już przed Tomkiem. Każdy tytuł smakuje, choć każdy inaczej. Bo przecież wtedy w Lesznie cieszyłem się tylko ja, mój mechanik i pewnie grupka kibiców - dodał. Trzeba przyznać, że leszczynianie robili, co mogli, by wygrał któryś z ich zawodników. Los im jednak mocno zagrał na nosie, bowiem jadący za Zenona Kasprzaka Załuski miał, jak sam to po latach określał, przysłowiowy dzień konia. Podobny jak Artur Bogińczuk w 2002 i Dawid Kujawa w 2001. Przyjechał, nikt na niego nie stawiał, a on po prostu wygrał. Ma to, czego wielu nigdy nie zdobyło Choć Wojciech Załuski tak na dobrą sprawę sukcesy miał tylko w kraju, to jednak złoto IMP smakuje szczególnie. Wielu zawodników wypowiada się, że zamieniliby jakiś srebrny lub brązowy medal z zawodów międzynarodowych na jedno złoto seniorskich mistrzostw Polski. Załuskiemu nikt już nie wypomina, że przy zdobyciu tego tytułu dopisało mu sporo szczęścia. Nikt za niego na motocykl nie wsiadł. Sam sobie to wywalczył. Historia zna wiele przypadków żużlowców, którzy byli naprawdę gwiazdami, a złota IMP nie zdobyli. Dość powiedzieć, że niebywale utytułowany Bartosz Zmarzlik po dziś nie ma jeszcze tego triumfu w swojej bogatej kolekcji. Do tej pory w finałach nieco brakowało mu szczęścia, ale chyba nie ma na świecie osoby, która na temat braku złota dla gorzowianina wypowiadałaby się inaczej niż "to tylko kwestia czasu". Nie ma bowiem opcji, by taki dominator w końcu nie sięgnął po to trofeum. Załuski wycisnął ze swojej kariery, ile się dało, bowiem talent miał, ale raczej nie można było postawić go w jednym szeregu z Edwardem Jancarzem czy Zenonem Plechem. W skali krajowej jest jednak na pewno jednym z często wspominanych i dobrze pamiętanych żużlowców. - Sport to zdrowie, dopóki nie przyjedzie pogotowie - mówił w jednym z wywiadów. ------------------------------------------------ Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj 20 000 złotych - kliknij. Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!