Walczył o złoto niemal co roku Ole Olsen startował w mistrzostwach świata w czasach, w których najlepszego żużlowca globu wyłaniano na podstawie jednego, a nie serii turniejów. Oczywiście sprzyjało to przypadkowym rozstrzygnięciom, ale przy okazji dawało jasny komunikat, kto jest faktycznie stałym bywalcem światowej czołówki i rokrocznie rywalizuje o złoto. Jednym z niewielu takich był właśnie Duńczyk, którego w finałach indywidualnych mistrzostw świata w latach 1970-1983 zabrakło zaledwie dwa razy. Co oczywiste, nie zawsze był pierwszoplanową postacią zawodów i zdarzały mu się występy gorsze. Sześciokrotnie jednak odbierał medal za miejsce na podium. Najlepszy okazał się w Goeteborgu 1971 oraz dwa razy w Londynie - 1975 i 1978. Poza tym był drugi... ponownie w Londynie 1981 i trzeci w... Londynie i Goeteborgu (kolejno 1972, 1977). Największe sukcesy w swojej karierze Olsen zatem święcił na ziemi szwedzkiej i angielskiej. Poza tym dominował także na krajowym podwórku. Ma na swoim koncie aż trzynaście tytułów indywidualnego mistrza Danii! To rzecz niebywała i rzadka nawet w przypadku największych sław w historii tej dyscypliny. Z sukcesami reprezentował także Danię w różnego typu drużynowych zawodach rangi światowej. Po karierze nadal rządził Wielokrotnie na torze Olsen pokazywał rywalom, kto tu dowodzi. Po zakończeniu jego startów nie zmieniło się wiele pod tym względem. W 1995 roku stanął na czele rozpoczynającego się cyklu GP. Podjął się dużego wyzwania, bowiem wszyscy wówczas byli przyzwyczajeni do finałów jednodniowych i część środowiska miała mieszane uczucia związane z planowanym cyklem turniejów. Olsen rządził przez 14 lat. Dał się poznać jako człowiek charyzmatyczny, kontrowersyjny i stawiający na swoim. Wielokrotnie nie było mu po drodze z Polakami. W Polsce także zaliczył wielką wpadkę podczas turnieju GP w Warszawie w 2015 roku. W stolicy miało wówczas odbyć się wielkie święto speedwaya, a skończyło się równie wielką kompromitacją. To właśnie Olsen odpowiadał wtedy za przygotowanie nawierzchni i co ciekawe, już przed zawodami wyrażał swoje obawy. - Oczywiście nie mogę zagwarantować, że w trakcie zawodów nie pojawią się dziury. Biorąc pod uwagę siłę motocykli, na torze zawsze pojawiają się tzw. ścieżki, ale to jest normalne. Jeśli ktoś chciałby uniknąć jakichkolwiek wypaczeń toru, musiałby go wyasfaltować, ale to pewnie nie spodobałoby się zawodnikom - mówił buńczucznie, niejako przewidując zbliżającą się katastrofę wizerunkową. Budowniczy i projektant Żużlowiec, dyrektor, ale także człowiek budujący nowe obiekty. Ole Olsen wybudował (oczywiście nie sam) tor w Vojens, jeden z najbardziej znanych w Danii, na którym wielokrotnie odbywały się imprezy międzynarodowe i z którym piękne wspomnienia mają także Polacy. To tam w 2010 roku wygrali finał Drużynowego Pucharu Świata, ku rozpaczy miejscowych kibiców, którzy oczywiście pragnęli zwycięstwa miejscowych. Można zatem powiedzieć, że Olsen wykonał dla Polaków przysługę. Niemniej gdy budował obiekt, z pewnością liczył na to, że zawody na tym stadionie będą wygrywać jego rodacy. Tak czy inaczej, wykonał kawał dobrej roboty. Obecnie Olsen nieco odsunął się od żużla. Być może wpływ na to ma jego coraz bardziej zaawansowany wiek (ma 75 lat). Speedway wymaga częstszych podróży, a dla człowieka zbliżającego się do 80-tki może stanowić to duży kłopot. W historii żużla Duńczyk zapisał się jednak złotymi zgłoskami, jako jeden z najlepszych zawodników, jacy kiedykolwiek pojawili się na torach. I tylko szkoda, że w jego czasach obcokrajowcy nie jeździli jeszcze w polskiej lidze, bowiem wielu fanów zrobiłoby wszystko, by legendarnego Olsena zobaczyć na żywo. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź