Solidny jak mało kto Urodzony w Tarnogrodzie żużlowiec zadebiutował w lidze jako 16-latek, w roku 1982. Przez dwa pierwsze lata startów oczywiście nie był jeszcze postacią pierwszoplanową, ale zdobywał punkty i dawał nadzieje na lepsze wyniki w przyszłości. Co ważne, poprawiał się z roku na rok i sukcesywnie piął się w górę pod względem średniej biegopunktowej. Na poziom, z którego jest znany, wskoczył w roku 1986 i od tego czasu w zasadzie nie schodził ze średnią poniżej 2,000 na bieg. Najlepszą wykręcił w roku 1987 - 2,600. Dołomisiewicz jeździł w bardzo kolorowych dla speedwaya czasach, czego nie omieszkał wielokrotnie wspominać w wywiadach. - Podjeżdża trójka zawodników pod taśmę. Pierwszy łuk i leżą. Nikt się nie podnosi. Karetka, lekarze i wielkie zamieszanie. Pan Stanisław Kasa (były żużlowiec, dop. red.) miał problemy z biodrem i krótszą jedną nogę. Podszedł i pyta lekarza: czy tętno u nich w normie? Lekarz odparł, że wszystko ok. Po prostu muszą ochłonąć. Na to Kasa: ja im pomogę. Po czym zasunął z kopa jednemu, a następnie drugiemu - mówił ze śmiechem po latach na łamach WP SportoweFakty. Zawodnik był bydgoskiej Polonii niezwykle przydatny, bowiem nie schodził poniżej naprawdę dobrego, solidnego poziomu. Zakwalifikował się także do finału Indywidualnych Mistrzostw Świata w Chorzowie w 1986 roku, gdzie zajął 11. miejsce. W tym samym sezonie został Młodzieżowym Indywidualnym Mistrzem Polski. Z Polonią zdobył cztery medale DMP - dwa srebrne i dwa brązowe. We wszystkie miał oczywiście solidny wkład. W 1984 roku wygrał również Srebrny i Brązowy Kask. Kontuzje zniszczyły mu karierę Gdy Dołomisiewicz ugruntował już pozycję w polskim żużlu i był jedną z nadziei na wielkie osiągnięcia w niedalekiej przyszłości, przytrafiło mu się kilka z rzędu groźnych upadków. Jako ten, który bezpośrednio zakończył jego karierę, wskazuje się upadek w Wiener Neustadt z 1990 roku. Wówczas żużlowiec Polonii zaliczył fatalnie wyglądającą kraksę z Piotrem Świstem, po której obaj mieli duże problemy zdrowotne. Świst doszedł do siebie (choć w odczuciu wielu osób później nie był już sobą na torze), ale Dołomisiewicz wkrótce musiał zakończyć karierę. To był półfinał Mistrzostw Świata Par, w którym Polskę reprezentowali właśnie Świst i Dołomisiewicz. W piątym biegu drugi z nich upadł po kontakcie z rywalem, a nadjeżdżający partner nie był w stanie nic już zrobić. O dziwo, to sytuacja Śwista wyglądała, jakby miała być końcem jego kariery. Uderzył w barierkę, wpadł na schody, a wokół pojawiła się kałuża krwi. Szokująco szybko wrócił jednak na tor, ale później przez dłuższy czas nie miał poważniejszych kontuzji. Co innego Dołomisiewicz. Już parę miesięcy później podczas Kryterium Asów zawadził o Tomasza Golloba i uderzył w bandę (wówczas bardzo twardą i nieamortyzującą). Doznał urazu kręgosłupa, ale szybko powrócił na tor. Potem jednak przyszedł trzeci poważny upadek. Podczas meczu ligowego w Rybniku upadł ostro potraktowany przez miejscowego zawodnika, Dariusza Fliegerta. Po tym wydarzeniu miał już dość. Ostatecznie w 1993 roku oficjalnie zakończył karierę żużlową i zorganizował turniej pożegnalny. Można śmiało powiedzieć, że pech przeszkodził mu w spełnieniu marzeń, bowiem potencjał miał bardzo duży. Kopalnia cytatów na wizji Spora część sportowców - w tym także żużlowców - po zakończeniu kariery odnajduje się w roli szkoleniowców. Często zdarza się nawet tak, że zawodnik, który na torze nie pokazał niczego wybitnego, okazuje się znakomitym wychowawcą żużlowego narybku. Najlepiej pokazuje to przykład Mariusza Staszewskiego, który już w młodym jak na trenera wieku ma duże osiągnięcia i jest kuszony propozycjami z różnych innych ośrodków (obecnie pracuje w Ostrowie). Dołomisiewicz szkoleniowcem nigdy nie został, co nie znaczy, że od żużla się odsunął. Jest komentatorem telewizyjnym i ekspertem, którego naprawdę dobrze się słucha. Jako osoba, która miała styczność z motocyklem żużlowym potrafi w bardziej szczegółowy niż "taki jest żużel" sposób opisać pewne elementy tej dyscypliny. Często robi to w bardzo humorystycznym stylu, co podoba się odbiorcom. - Norbert Krakowiak ma taką muskulaturę, że jak idzie na plażę, to musi uważać, aby nie porwały go mewy - tak były żużlowiec ocenił juniora Startu. - Mogą wracać do chałup, wskoczyć w ciepłe kapcie i czekać do wiosny - a w taki sposób skomentował kiepską postawę jego drużyny. Ryszard Dołomisiewicz jest na tyle młodym człowiekiem, że spokojnie może jeszcze sprawdzić się w żużlu w wielu różnych rolach. W styczniu skończy 55 lat, tak więc mógłby np. długi czas popracować z młodzieżą lub kontynuować pracę w telewizji. Pytanie, w jakiej roli on sam siebie widzi. Szkoda byłoby jednak nie wykorzystać potencjału człowieka, który urósł do rangi legendy polskiego żużla mimo de facto zaledwie 10 lat startów. ------------------------------------------------ Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj 20 000 złotych - kliknij. Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!