Z Wołomina, ale nie z mafii W przypadku osób urodzonych w tak specyficznych i znanych na cały kraj miejscach jak Wołomin, Pruszków, Świecie czy Tymbark, chcąc nie chcąc na myśl przychodzą oczywiste skojarzenia. Ze słynną mafią wołomińską Mieczysław Połukard nie miał jednak niczego wspólnego, ale w swoim rodzinnym mieście próżno było mu szukać speedwaya. Swoją żużlową karierę rozpoczął więc we Wrocławiu, w barwach miejscowego Związkowca. Brał tam udział w dolnośląskiej lidze maszyn przystosowanych. W barwach różnych wrocławskich klubów (Spójnia, CWKS, ponownie Spójnia) występował przez kilka następnych lat, aż do roku 1954. Początkowe lata jego kariery nie wskazywały na to, że w przyszłości Połukard może odnieść aż tak znaczące sukcesy jako zawodnik i trener. Choć oczywiście miał już osiągnięcia dużej rangi: dwa srebrne medale DMP wywalczone w latach 1952 i 1954. O Połukardzie mówiło się jako o mocnym zawodniku, ale nie traktowano go raczej jako przyszłego mistrza świata. Prawdziwy rozkwit jego kariery i umiejętności nastąpił gdy przeszedł do bydgoskiej Gwardii (tak się wówczas nazywał klub) w 1955 roku. Od tamtej chwili Połukard zamienił się w maszynkę do zdobywania medali ligowych. Już w pierwszym sezonie startów zdobył ze swoją drużyną złoto, następnie aż pięciokrotnie stawał na najniższym stopniu podium ligowego. Od 1957 klub jeździł już pod szyldem Polonia Bydgoszcz i tak jest po dziś. Połukard był liderem pełną gębą. Historyczny sukces Zawodnik odnosił sukcesy nie tylko w zmaganiach ligowych. Dokonał historycznej sztuki, bowiem jako pierwszy Polak awansował do finału indywidualnych mistrzostw świata na żużlu. Biorąc pod uwagę aktualną dominację Polaków w wielu światowych rozgrywkach żużlowych, może to oczywiście brzmieć niewiarygodnie. Wówczas jednak było to wielką sensacją, a sam Połukard stał się w pewnym sensie ikoną polskiego speedwaya, pionierem, do którego inni równali. W taki sposób osiągnięcie Połukarda jest opisywane na oficjalnej stronie Kryterium Asów, którego jest patronem. - Przez wiele lat mistrzostwa były niemal wyłączną domeną zawodników anglojęzycznych (Brytyjczyków, Nowozelandczyków, Australijczyków i Amerykanów). Sporadycznie w finałach pojawiali się przedstawiciele innych nacji (Duńczyk, Norweg, Niemiec, czy choćby Kanadyjczyk). W latach 50-tych XX wieku w finałach zaczęli w większej liczbie pojawiać się Szwedzi, ale ciągle na listach startowych najważniejszych zawodów sezonu nie można było znaleźć nazwiska polskiego zawodnika. Polacy eliminacje przechodzili często "jak burza", ale kończyli swój udział w IMŚ na Finale Kontynentalnym bądź Europejskim. Aż nadszedł rok 1959... I właśnie w tym 1959 roku z udziałem Połukarda stała się rzecz historyczna. Sam udział w zawodach był już wielką sprawą, ale liczono na dobry wynik. Ten okazał się nieco gorszy, niż przypuszczano (12. miejsce, 5 punktów), ale najważniejsze było co innego. Zawodnik Polonii przetarł szlaki swoim kolegom, którzy później seryjnie dostawali się do finału, a nawet go wygrywali (Jerzy Szczakiel 1973). Warto dodać, że rok później, w 1960, Połukard też był na liście startowej finału, ale tylko jako rezerwowy. Tragiczne wypadki Będący już wtedy legendą Połukard cały czas stanowił o sile bydgoskiej drużyny i z całą pewnością mógł jeździć znacznie dłużej, gdyby nie upadek z 1968 roku na torze w Bydgoszczy. Po kolizji z Edmundem Migosiem, Połukard doznał skomplikowanego złamania nogi poniżej kolana, a także poparzenia kończyny. Wskutek fatalnego błędu lekarzy (założyli gips bez dostępu powietrza), do rany wdarła się gangrena i nogę trzeba było amputować. Oczywiste było, że to koniec kariery Połukarda. On sam nie chciał żyć bez żużla, więc postanowił zostać trenerem. Co ciekawe, było wielu oponentów tej decyzji. Mówiono, że będący kaleką Połukard może źle działać na świadomość adeptów. Nie przejmował się tym jednak i wychowywał wielu dobrych zawodników, takich jak Ryszard Dołomisiewicz czy Jacek Woźniak. W latach pracy Połukarda (przez długi czas społecznej, bez wynagrodzenia) w parku maszyn Polonii pojawiło się sporo utalentowanych i wyszkolonych przez niego zawodników. Zginął tragicznie na torze żużlowym, choć oczywiście nie był uczestnikiem biegu. 26 października 1985 prowadził trening dla adeptów sportu żużlowego i jak miał w zwyczaju, stał wewnątrz toru, obserwując poczynania swoich podopiecznych. Niestety, będąc odwróconym tyłem, nie mógł zauważyć jadącego wprost na niego młokosa, któremu maszyna wymknęła się spod kontroli. Staranował Połukarda, który trafił do szpitala w Bydgoszczy z licznymi uszkodzeniami narządów wewnętrznych. Niestety, lekarzom nie udało się go uratować. Przez wiele lat był rozgrywany tradycyjny turniej - Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych imienia Mieczysława Połukarda. Od kilku lat zawodów brakuje w terminarzu, a wielu kibiców nad tym ubolewa. Był to bowiem oficjalny początek sezonu, dla wielu żużlowców pierwszy start w danym roku. Mówi się o idei przywrócenia memoriału w najbliższych latach. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj 20 000 złotych - kliknij. Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!