W 2021 roku żużlowe Grand Prix wygrał Artiom Łaguta. Rosjanin po pasjonującej walce pokonał Bartosza Zmarzlika. Trzeci był Emil Sajfutdinow, który długo był w grze o złoty medal. Obaj ostrzyli sobie apetyty na kolejny sezon, gdzie znów mieli ochotę utrzeć nosa Polakowi. W międzyczasie wybuchła jednak wojna w Ukrainie, a Rosjanie dostali "bana" na starty w Grand Prix. Wraca temat powrotu Rosjan do Grand Prix Zacznijmy od tego, że Łaguta z Sajfutdinowem i tak mogą mówić o dużym szczęściu, bo po rocznej przerwie mogli wrócić do jazdy w PGE Ekstralidze. To efekt posiadania przez nich polskich paszportów. Od początku nie było jednak mowy o startach w mistrzostwach świata. FIM jest w tym temacie nieugięte. Tymczasem dwa ostatnie lata to czas pełnej dominacji Bartosza Zmarzlika, który zdobył w Grand Prix dwa złote medale. W środowisku mówi się, że Polak nie ma realnego rywala. Jest w stanie przegrać pojedynczy turniej, ale na przestrzeni całego sezonu jest najbardziej regularny i powtarzalny. Prezes przyprowadził na mecz gwiazdę, kibice już mówią o transferze Patrząc natomiast na formę Łaguty i Sajfutdinowa w PGE Ekstralidze można wysnuć tezę, że tylko ich stać byłoby na zatrzymanie Polaka. Tego zdania jest też trener Marek Cieślak. Legendarny żużlowy trener podczas ostatniego Magazynu PGE Ekstraligi wygłosił kontrowersyjne zdanie. - Mogę się narazić wszystkim, ale tych dwóch Rosjan już bym dopuścił do Grand Prix. Długo już tam nie jeździli, mają w Polsce rodziny. Mimo wszystko ze szkodą dla cyklu jest ich nieobecność - ocenił. Na razie jednak nie zanosi się na powrót Łaguty i Sajfutdinowa, bo stanowisko żużlowych decydentów jest niezmienne. Tylko zakończenie wojny na Ukrainie mogłoby zmienić ich pozycję. - Oby tylko się nie zestarzeli za bardzo, jeśli kiedyś mieliby wrócić do Grand Prix - zauważył Cieślak. A na koniec dodajmy, że za nami jak na razie jedna runda tegorocznego cyklu. Wygrał Jack Holder, Zmarzlik był czwarty. Kolejny turniej już 11 maja w Warszawie. Drużyna przegrywa, a on zarabia fortunę. Takiej kasy dotąd na oczy nie widział