Legendarny polski zawodnik mówi o końcu kariery. Złoty okres reprezentacji Polski
Adrian Miedziński to jeden z najbardziej zasłużonych polskich żużlowców XXI wieku. Z Tomaszem Gollobem dwukrotnie zdobywał dla naszego kraju tytuł Drużynowego Mistrza Świata. W kategorii juniorów także może pochwalić się złotym medalem w drużynie. - Bardzo fajna ekipa i mile wspominam te czasy - tak Miedziński podsumował swoją karierę w kadrze narodowej. Podsumował, bo w listopadzie 2024 roku oficjalnie powiedział "pas". Jeździł w złotym okresie dla żużlowej reprezentacji Polski.
Miedziński miał więcej dużych sukcesów. W 2005 roku wywalczył tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski. W 2011 wygrał Złoty Kask, a w 2013 jeden turniej cyklu Grand Prix. Dwukrotnie z macierzystym Apatorem Toruń sięgał po Drużynowe Mistrzostwo Polski. Trzeba przyznać, że za niespełna 40-latkiem udana kariera. W ostatnich sezonach wypadł z reprezentacji Polski, ale był podporą drużyn ekstraligowych oraz pierwszoligowych.
Żużel. Reprezentacja Polski. Adrian Miedziński wspomina swoją karierę
Wychowanek Apatora opowiedział o swoich startach z orzełkiem na piersi w wywiadzie dla portalu polskizuzel.pl. Co zapamięta najlepiej? - Na pewno starty z takimi zawodnikami, jak Piotr Protasiewicz, Tomek Gollob, Jarek Hampel, czyli z samą czołówką polskiego speedwaya. Fajnie, że mogłem z nimi startować w reprezentacji kraju. Wspaniałe wspominam mój pierwszy Drużynowy Puchar Świata w 2009 roku. Eliminacje mieliśmy w Peterborough, a finał w Lesznie. Nie byliśmy głównym faworytem. Australijczycy tworzyli bardzo mocną drużynę, z Leigh Adamsem i Jasonem Crumpem na czele - powiedział.
Miedziński doskonale wiedział, że ma na swoich barkach los złotego medalu dla Polski. - Jeśli chodzi o mnie, to dodatkowo towarzyszył mi stres. Chciałem się dobrze zaprezentować. Przebrnęliśmy przez eliminacje, zawsze mile wspomina się wygrane zawody. Zmagania drużynowe to zupełnie inna bajka, gdyż na wynik całego zespołu składają się punkty wszystkich zawodników i każdy musi dołożyć swoją cegiełkę. Indywidualnie jest inaczej. Można powiedzieć, że wszystko robi się dla siebie - dodał były żużlowiec.
Żużel. Speedway Grand Prix. Adrian Miedziński: To mi się nie udało
W najlepszym okresie kariery Miedziński aspirował do awansu do cyklu Speedway Grand Prix. - Każdy startujący na żużlu zawodnik chciałby jeździć jako stały uczestnik cyklu. Niestety, to mi się nie udało przez różne perypetie. Ciężkim zadaniem jest uzyskanie kwalifikacji do cyklu, zwłaszcza jeśli jest się Polakiem. Tego mi zabrakło. Nie zdobyłem też tytułu mistrza świata juniorów - przyznał.
Polak wystartował jednak w pojedynczych turniejach. Sensacyjnie zwyciężył na Motoarenie w Toruniu. Na pewno był to moment, który miał swój urok. Na szczęście miałem dużo takich fajnych momentów. Uważam jednak, że sukces w Toruniu był wyjątkowy. Takich zwycięstw nie odnosi się zbyt często. W dniu zawodów miałem pozytywne nastawienie. Nie powiem, że było idealnie. Przegrywałem starty, przez cały czas szukaliśmy ustawień, ale zaryzykowałem i miałem dobre czucie - podkreślił były reprezentant Polski.
- Podejmowałam też dobre decyzje, chociażby w półfinale. Jadąc z Gregiem Hancockiem, wiedziałem, że teoretycznie mogę powalczyć i spróbować go wyprzedzić, ale w głowie miałem myśl, że nie będę tego robić. Miał myśleć, że jest szybki, a ja zostawiłem sobie wszystko najlepsze na finał. To, co tworzyłem sobie w głowie, wszystko wychodziło na torze. Było to bardzo fajne - kontynuował
Miedziński jest szczęśliwy, że współpracował z legendarnym trenerem, Markiem Cieślakiem. Kogo wspomina najlepiej? - Świetnych zawodników, z którymi miałem możliwość startować. Kiedyś było to marzenie, aż w końcu się spełniło. Miałem świetnego trenera Marka Cieślaka, którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam. Bardzo fajna ekipa i mile wspominam te czasy. Człowiek wtedy wspinał się do góry i jeździł wśród największych gwiazd polskiego speedwaya - podsumował.