Partner merytoryczny: Eleven Sports

Legenda w ogniu krytyki, tym podpadł kibicom. "W głowie mu tylko pieniądze"

Leon Madsen po ośmiu latach spędzonych we Włókniarzu Częstochowa odchodzi z klubu i przenosi się do Falubazu Zielona Góra. Ten transfer wywołał sporo kontrowersji. Duńczyk jest teraz na cenzurowanym wśród częstochowskich kibiców. Ci traktowali go jak żywą legendę i idola, a cała sytuacja wygląda tak, jakby zawodnik zapomniał w ogóle pożegnać się i odejść z klasą.

Zamyślony Leon Madsen.
Zamyślony Leon Madsen./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Transfer Leona Madsena z Włókniarza Częstochowa do Falubazu Zielona Góra jest hitem trwającej giełdy. Jeszcze do niedawna wydawało się, że Duńczyk jest nie do wyciągnięcia ze swojego dotychczasowego klubu. Traktowany był tam na specjalnych warunkach. Wszystko kręciło się wokół niego. Miał też gwiazdorski kontrakt i był ulubieńcem kibiców. A jednak zdecydował się na zmianę, co wywołało niemałe kontrowersje.

Prezes Włókniarza myślał, że wciąż ma Madsena

Z Częstochowy docierały do nas informacje, że prezes Michał Świącik w trakcie sezonu rozmawiał ze swoim zawodnikiem o przedłużeniu współpracy. Niewielu wierzyło, że dojdzie do rozstania. Tymczasem do gry wkroczył Falubaz Zielona Góra, który bardzo chciał wzmocnić swoją drużynę. Madsen otrzymał świetne warunki finansowe. W nowym klubie może liczyć nawet na blisko 4 miliony złotych za sezon. To oczywiście przy zachowaniu wysokiej formy.

Poza wszystkim mówiło się, że po 8 latach spędzonych we Włókniarzu żużlowiec sam odczuwał potrzebę zmiany. W Częstochowie trudno mu walczyć z drużyną o medale, bo za każdym razem coś idzie nie tak. Madsen marzy też o tytule mistrza świata. Nowe bodźce w Falubazie mają mu w tym pomóc.

Gael Monfils - Daniil Medvedev. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Nie tak miało wyglądać pożegnanie z Włókniarzem

Nikt nie może mieć pretensji do zawodnika o odejście z Częstochowy, jednak sam styl pożegnania budzi już spore kontrowersje. Madsen długo nie zabierał głosu na temat swojej przyszłości. Aż do czasu, gdy Falubaz i i sam zawodnik pochwalili się w mediach kontraktem na sezon 2025 i 2026.

Wówczas zawrzało wśród częstochowskich kibiców. Ci byli już pogodzeni z odejściem swojego lidera, ale nie spodobało im się to, że ten nawet nie zebrał się na pożegnanie. - Jakiekolwiek słowa do kibiców Włókniarza? Ciągle kochasz nasz klub? - pytali. - Osiem lat nie było wystarczające, aby powiedzieć "do widzenia". Pokazałeś, jaką osobą jesteś. Wystarczyło te kilka słów. Jemu w głowie tylko pieniądze - pisali poirytowani fani.

Niedługo później faktycznie pojawił się post na kontach społecznościowych Madsena, w którym oficjalnie żegna się z Włókniarzem i dziękuje za wszystkie lata - Będę na zawsze wdzięczny za te 8 lat. Zawsze starałem się dawać z siebie wszystko. Doceniam wsparcie kibiców i życzę klubowi jak najlepiej w przyszłości - tak brzmiał komunikat żużlowca.

Nie trudno się domyślać, że gwiazdor nie wszystkich przekonał tą treścią. - Za późno Leon - mówili kibice. Cała akcja bowiem wyglądała tak, jakby Madsen chciał się zreflektować za to niedopatrzenie. Oliwy do ognia dolewają również medialne słowa prezesa Michała Świącika, który nie kryje rozczarowania i sposobu odejścia z Włókniarza przez Madsena.

Leon Madsen/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Leon Madsen/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Leon Madsen w parku maszyn./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński


INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem