W przyszłorocznym cyklu Grand Prix zobaczymy trzech Polaków: Bartosza Zmarzlika oraz dwóch debiutantów Szymona Woźniaka (awans z GP Challenge) i Dominika Kuberę (stała "dzika karta"). Obaj mieli możliwość startu w pojedynczych turniejach, jednak zadebiutują w cyklu jako stali uczestnicy. Obok Kubery, zaproszenia do mistrzostw świata otrzymali m.in. Kai Huckenbeck czy Andrzej Lebiediew. Z eliminacji wszedł choćby Jan Kvech, zatem stawka przyszłorocznego cyklu nie jest najmocniejsza. Zarzucają mu, że poszedł za kasą. Tak odpowiedział Legenda krytykuje Discovery i FIM Przy wyborze "dzikich kart" pominięto nie tylko Janowskiego czy Kołodzieja, ale zawiedziony musiał być również rozwijający się Australijczyk - Max Fricke. - Chyba jest to najgorsza stawka w historii Grand Prix. Wycinają Polaków, jak tylko mogą, rozszerzają cykl o inne nacje, a powinni się kierować tylko względami sportowymi - skomentował Bogusław Nowak, legenda Stali Gorzów.Pierwszy trener Bartosza Zmarzlika będzie trzymał kciuki za Szymona Woźniaka, który na co dzień jest krajowym liderem gorzowskiej drużyny. Wychowanka Polonii Bydgoszcz w Gorzowie powoli traktują już jak swojego, bo jeździ w barwach Stali nieprzerwanie od 2018 roku. - Wydaje mi się, że występy w Grand Prix powinny go troszeczkę podbudować. Nie będzie najsłabszy w stawce, może nabierać doświadczenia, aby w dalszej perspektywie doszlusować do ścisłej światowej czołówki - ocenił były żużlowiec. Woźniaka dopadnie syndrom Grand Prix? Nowak krytykuje kalendarz Od lat mówi się, że niektórych stałych uczestników cyklu dopada "syndrom Grand Prix". Czyli po sobotnim turnieju przychodzi dużo słabszy występ podczas niedzielnego meczu ligowego w Polsce. Nowak tego się nie obawia, jednak wskazuje na coś innego. - To, co robi FIM z kalendarzem, jest tragedią - stwierdził. Polski sportowiec po czterech latach wybrał nowy klub. "To była trudna zmiana"- Skąd biorą się te kontuzje, dlaczego czołowi zawodnicy nadziewają się na tylne koło rywala jak szkolniacy? To wszystko przemęczenie. Ile może organizm wytrzymać? Zawodnicy w tygodniu mają cztery mecze, przejeżdżają 800, 1000, czasami nawet 1500 kilometrów. Zawody są z dnia na dzień i czasami są to mecze o wszystko. Zupełne wariactwo - dodał ekspert.- Stąd biorą się kontuzje tych zawodników. Po prostu organizm ma swoją wytrzymałość. Dużo wypadków jest na początku sezonu, kiedy żużlowcy nie są jeszcze objeżdżeni i pod koniec roku. Wtedy już są objeżdżeni, wszystko wiedzą, są w rytmie jazdy. A wypadków jest więcej i to jeszcze groźniejszych. Przeważnie powodem jest zmęczenie. Fizycznie tego nie widać, ale w psychice dużo się dzieje i nikt nie zwraca na to uwagi. Szkoda, bo są miesiące, kiedy żużlowcy mają po 2-3 imprezy, a później mają po 4-5 zawodów w tygodniu. Moim zdaniem jest to nieporozumienie - podsumował.