Bez dwóch zdań Adrian to jeden z czołowych polskich zawodników w XXI wieku. Wychowanek Apatora Toruń pojawił się w lidze w 2002 roku i już jako 17-latek mocno zwracał na siebie uwagę. Miedziński potrafił pokonywać znanych seniorów, a wraz z Karolem Ząbikiem stworzył jeden z najlepszych młodzieżowych duetów w historii polskich lig. Tej pary naprawdę można było się obawiać. Miedziński niestety miał jednak pewien problem, z którym zawsze się borykał. Adrian nie potrafił pohamować swojej potężnej ambicji, która przekładała się na masę upadków swoich oraz innych zawodników. Już w 2005 roku ojciec Rafała Okoniewskiego w mocnych słowach apelował, by odebrać Miedzińskiemu licencję, gdy ten niemal rzucił motocyklem w jego syna podczas Kryterium Asów w Bydgoszczy. Wiele lat zawodnik miał łatkę faulującego, ale wszystko jeszcze się spotęgowało po upadku w Pradze w 2013 roku. Miedziński mocno uderzył głową. Mistrz świata kończy karierę. Sprzęt na sprzedaż Ówczesny etatowy reprezentant Polski wrócił do żużla i w tym samym roku wygrał nawet jeszcze rundę Grand Prix w Toruniu. Ale zaczęły się z nim dziać na torze dziwne rzeczy. Miał niewytłumaczalne zachowania, czasem wyglądające bardzo niebezpiecznie. Mówiło się, że Miedziński ma problem z błędnikiem, nie umie skalkulować ryzyka. Czarę goryczy przelał straszny upadek w Zielonej Górze dwa lata temu. Cała Polska modliła się za niego. Miedziński cudem uszedł z życiem, ale i tak wrócił do żużla. Ewidentnie było jednak widać, że poszedł w drugą skrajność, co zauważali nawet jego rywale. Miedziński przestał ryzykować, nie mieszał się w stykowe sytuacje. Od dłuższego czasu mówiło się, że da sobie spokój z żużlem. Teraz niejako sam zawodnik to potwierdził, wystawiając swój cały sprzęt i busa na sprzedaż. Być może zajmie się trenowaniem, bo już w sezonie 2023 doradzał żużlowcom Polonii Bydgoszcz, która była jego klubem rok wcześniej.