Janusz Kołodziej przed startem poniedziałkowego finału Złotego Kasku w Opolu poinformował, że w przypadku awansu nie będzie zainteresowany startem w światowych eliminacjach do Grand Prix 2026 oraz tegorocznego cyklu Indywidualnych Mistrzostw Europy (SEC). Dla wielu ta decyzja była szokiem. Pojawiły się komentarze, że to już koniec międzynarodowej kariery dla tego legendarnego zawodnika. Dlaczego Janusz Kołodziej zrezygnował z eliminacji do Grand Prix i SEC? - Na Janusza spadł hejt, niesprawiedliwe obrażanie i brak szacunku mimo tego, że walczy wspólnie z zawodnikami tylko i wyłącznie o swoje bezpieczeństwo. To go na tyle mocno dotknęło, że teraz ma potrzebę zresetować się, odciąć i skupić na meczach ligowych. To dla niego jest w tym momencie najważniejsze - wyjaśnił w rozmowie z Interią Krzysztof Cegielski, menedżer żużlowca. Sprawa oczywiście dotyczy ostatniego zamieszania z nieprawidłowym montażem band dmuchanych. Kołodziej znalazł się na świeczniku, bo najpierw m.in. za sprawą jego protestów nie doszedł do skutku mecz sparingowy w Rybniku, a chwilę później kwestionował poprawność konstrukcji band na stadionie w Poznaniu przy okazji ćwierćfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski. Wtedy wspólnie z Tobiaszem Musielakiem i Norbertem Krakowiakiem odpuścili rywalizację i pojawili się na torze tylko po to, aby uniknąć ewentualnych kar. - Proszę przy tym zauważyć, że Janusz wspólnie z innymi zawodnikami mieli rację. Nie zostały zakwestionowane ich postulaty, a w całej Polsce ruszyła akcja związana z poprawą montażu band dmuchanych - podkreśla Cegielski. Czy to koniec międzynarodowej kariery Kołodzieja? - Ciężko powiedzieć, czy to jest decyzja "na zawsze". W żużlu trudno coś zaplanować na przyszłość. Na ten moment Janusz zapytany przed turniejem w Opolu, czy jest zainteresowany ewentualnym startem w światowych eliminacjach odpowiedział, że nie. Za tydzień, czy za dwa odpowiedź może być inna. On doskonale wie, że stracił te eliminacje, ale czasami w życiu są rzeczy ważniejsze. Ci, którzy mieli pilnować bezpieczeństwa nie zrobili tego, więc musieli podjąć temat zawodnicy z Januszem na czele. Mając więcej medali mistrzostw świata, Europy i Polski niż wszystkie inne mądrale, którego go krytykują razem wzięci postanowił poświęcić część swojej kariery i poprawić dla siebie oraz innych bezpieczeństwo. W środowisku pojawiły się też głosy, że Kołodziej mógłby otrzymać stałą dziką kartę na starty w SEC z rąk samych organizatorów. W końcu w ostatnich latach był wiodącą postacią cyklu bijąc się skutecznie o medale. Jedna z rund ma też odbyć się na torze w Lesznie. - Jeśli propozycja pojawiałby się dzisiaj, to sądzę, że odpowiedź brzmiała by "nie". Jeśli pojawi się później, to sam Janusz na nią odpowie - zakończył menedżer żużlowca.