Peter Kildemand pojawił się w polskim żużlu praktycznie znikąd. W sezonie 2012 po jego usługi sięgnął pierwszoligowy Orzeł Łódź. W poprzedniej dekadzie zdarzały mu się tylko pojedyncze występy w najniższej klasie rozgrywkowej, dla drużyn z Piły i Opola. Witold Skrzydlewski trafił na żyłę złota. Kildemand z marszu wpasował się w łódzki zespół, a rok później był już jego zdecydowanym liderem. Średnia 2,271 punktu na bieg pozwoliła mu trafić do PGE Ekstraligi, gdzie podpisał kontrakt z Włókniarzem Częstochowa. Do PGE Ekstraligi wszedł bez kompleksów. Nie minęło wiele czasu, a Kildemand był już liderem rzeszowskiej Stali. Zdobywał średnio 2 punkty na bieg, a w międzyczasie zapewnił sobie miano stałego uczestnika cyklu Grand Prix. Pięciokrotnie stawał na podium jego rund, dwa razy na jego najwyższym stopniu. Jego ostatnia wiktoria, turniej w Horsens 2016, okazal się szczytem jego kariery. Dalej było już tylko gorzej. Kildemand leci w dół Przełomowy dla niego okazał się transfer do Leszna. To właśnie wówczas, jeszcze przed triumfem w Horsens, rozpoczął się jego regres. Na Smoczyku spędził 2 lata, ani razu nie przekroczył 1,5 punktu na bieg. Ekstraligowi prezesi długo wierzyli, że jego fenomenalną formę da się odbudować. Najpierw szansę dali mu w Tarnowie, a później w Gorzowie, gdzie zupełnie przelał czarę goryczy - nie był w stanie zdobywać choćby jednego oczka na wyścig. Tego było już za wiele - Duńczyk musiał opuścić najlepszą ligę świata. Trafił do pierwszoligowego Gdańska, gdzie widziano w nim materiał na absolutnego lidera. Płonna była to nadzieja. Po roku spędzonym w Wybrzeżu trafił do Startu Gniezno, występował w jego barwach przez 2 lata, a jego przygoda w pierwszej stolicy Polski zakończyła się spadkiem zespołu na zaplecze. W przyszłym roku Kildemand znów spotka się ze Startem. Tym razem jako reprezentant Stali Rzeszów. Wydaje się, że na najniższym szczeblu już po prostu musi wyjść. Z drugiej jednak strony - tak samo myślano przecież przed trzema laty w Gdańsku. Pewne jest jedno, więcej drugich szans Duńczyk może już nie dostać.