Plandeki kluby PGE Ekstraligi mają po to, żeby chronić tor przed deszczem. Jak zła prognoza, to przykrywają po to, żeby w piątek lub w niedzielę (w zależności od terminu) móc jechać mecz. Rozkładajmy plandeki wszędzie, bez wyjątku Jak dla mnie to te plandeki trzeba by jednak rozkładać przed każdą kolejką i na każdym torze. Bez wyjątku. Do takiego wniosku skłania mnie to, co we wtorek zobaczyłem w Bydgoszczy, a w niedzielę w Częstochowie. Zacznijmy od Gorzowa, bo to bardziej świeże. Pamiętam, że nie raz pytałem trenera Stanisława Chomskiego o tor, o to dlaczego nie ma widowisk i tak dalej. Przeważnie było bezradne rozłożenie rąk, bo się nie da, bo geometria taka, a nie inna. Tymczasem w meczu ebut.pl Stali z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz okazało się, że się da, że można. Tylko trzeba zrobić wszystko, żeby gospodarz miał ograniczony wpływ na to, jak wygląda nawierzchnia. Bo tak właśnie było w Gorzowie. Prognozy, mecz zagrożony, więc zarzucono plandekę i trzeba było jechać. Gospodarz mógł co najwyżej zrobić coś tam z polami startowymi, ale to było wszystko. Takiego Woźniaka to ja nigdy nie widziałem I okazało się, że choć geometria się nie zmieniła, choć na stadionie wszystko po staremu, to można w Gorzowie zrobić i zobaczyć widowisko pierwsza klasa. Bo mecz Stal - GKM, to nie był start i krawężnik. To nie był też jazda po całej szerokości toru. Jednak na trasie można było zrobić wiele. Wyprzedzającego w takim stylu Szymona Woźniaka, to ja jeszcze nie widziałem. Okazuje się, że przez schemat start-krawężnik nie mogliśmy zobaczyć tego, co naprawdę potrafi ten zawodnik. W żużlu jest tak, że jak gospodarz ma swobodę, to robi tor pod siebie. Liczy się wynik, a nie widowisko. Może to za wcześnie na takie wnioski, bo to tylko jeden mecz, ale według mnie Stal teraz już na zawsze powinna przykrywać tor plandeką i odkrywać go przed spotkaniem. Powinna uwierzyć w zawodników, dać się im wykazać. Robienie toru na wynik nie ma sensu. Wciąż mam przed oczami Madsena szalejącego na trasie A teraz możemy przejść do Częstochowy, gdzie też leżała plandeka, a potem dostaliśmy zawody pierwsza klasa. Tauron Włókniarz przegrał, ale też przeciwnik był wyborny, bo mistrz Polski, a gospodarz osłabiony. Włókniarz już jednak nigdy nie powinien korzystać z opcji robienia toru pod siebie, a tylko przykryć go plandeką, odkryć przed zawodami i jechać. Śmiem twierdzić, że jeśli Włókniarz pójdzie w tym kierunku, jeśli na każde kolejne zawody przygotuje to samo (tor prosto spod plandeki), to drużyna z Częstochowy może zajść naprawdę wysoko. Pisząc to wciąż mam przed oczami piękną jazdę Leona Madsena na dystansie. Mam taki apel do PGE Ekstraligi, żeby zapisać, że plandeka ma chronić nie tylko przed deszczem, ale też bronić gospodarzy przez nimi samymi, przed ich zapędami do robienia toru pod siebie. Wszystkim wyjdzie to na dobre.