Władze najlepszej żużlowej ligi świata doskonale zdają sobie sprawę, że ogromne telewizyjne pieniądze to szansa na rozwój. Dlatego w zeszłym tygodniu ogłosiły projekt Ekstraliga 3.0 obejmujący szereg działań mających na celu wzrost zarówno wartości sportowej, jak i marketingowej tego produktu. Boksy wypasione jak w F1 PGE Ekstraliga ma się stać tym, czym dla koszykówki jest północnoamerykańska liga NBA, czy dla hokeja NHL, synonimem najlepszego poziomu, najlepszej organizacji i marketingowej perfekcji. Większość pieniędzy, które kluby dostaną z kontraktu telewizyjnego ma pójść na inwestycje w tych obszarach. Kluczem ma być nowa piramida szkoleniowa, na podstawie której drużyny mają szkolić nowych adeptów od 6-latków, aż po dorosłych żużlowców. Każdy z ekstraligowych ośrodków ma na ten cel wyłożyć po 400 tysięcy złotych. Wszyscy będą też mieli obowiązek posiadać drużyny młodzieżowe. Ich utrzymanie ma kosztować ok. 2 mln. Ekstraliga chce też wreszcie spróbować uniezależnić się od pogody i zminimalizować konieczność przekładania meczów. W tym mają pomóc obowiązkowe plandeki do przykrywania torów i odwodnienie liniowe na obiektach. Połowa klubów nie ma jeszcze ani jednego ani drugiego, więc musi się liczyć z kolejnymi wydatkami (plandeka ok. 300 tysięcy, odwodnienie bardzo różnie, w zależności od specyfiki obiektu). Zmiany obejmą też parki maszyn, które swym wyglądem przybliżą się do Formuły 1. Pojawią się nowoczesne wieszaki na kaski, stoliki, krzesła, stojaki na koła, maty absorpcyjne pod motocykle itd. Wszystkie boksy żużlowców mają być też podświetlane oświetleniem ledowym i wyposażone w telewizory, gdzie na jednym team zawodnika będzie mógł śledzić na żywo transmisję telewizyjną meczu, a na drugim wyświetlały mu się będą pełne dane telemetryczne dotyczące prędkości, reakcji na starcie, czasu biegu itp. Dla dziennikarzy stworzona zostanie strefa media center, gdzie po meczach będą mieli obowiązek stawić się wytypowani wcześniej zawodnicy i udzielić wywiadów. Każdy klub ekstraligowy będzie miał też obowiązek przeprowadzania przed meczami konferencji prasowych, a nad wszystkim mają czuwać klubowi rzecznicy prasowi. Działacze już policzyli, że te wszystkie działania i nowe etaty w pierwszym roku będą ich kosztowały około 4,5 mln złotych. Szok i parasol ochronny Część inwestycji jest jednorazowych, ale i tak w przypadku spadku z PGE Ekstraligi zacznie się dramat i rwanie włosów z głowy skąd wziąć pieniądze na utrzymanie tego ekstraligowego szkoleniowo-organizacyjno-marketingowego poziomu. Ekstraliga ma świadomość tego, że pożegnanie z elitą może być od przyszłego roku dla danego klubu szokiem i pracuje nad rozwiązaniami, które pozwolą "zamortyzować upadek". - Chcemy, żeby powstał mechanizm ochronny, który pozwali klubom przynajmniej na utrzymanie szkolenia młodzieży. To dla nas najważniejszy obszar - zdradził Wojciech Stępniewski, prezes PGE Ekstraligi. Pora też jednak by mocno do pracy wzięli się działacze Głównej Komisji Sportu Żużlowego, organizujący rozgrywki w niższych klasach rozgrywkowych. Bez nowych kontraktów sponsorskich i większych pieniędzy telewizyjnych, między elitą, a eWinner 1.LŻ szybko wytworzy się ogromna finansowo-organizacyjna przepaść, a kluby po spadkach będą musiały po prostu zwalniać ludzi i ograniczać pewne projekty. Dziś w I lidze mogą bowiem liczyć tylko na minimalne wpływy do budżetu z tytułu praw do transmisji telewizyjnych i od sponsora tytularnego, na poziomie ok. 300-tysięcy rocznie! Jakoś receptą na zmniejszenie szoku finansowego po spadku z elity, mogłoby być poszerzenie elity do 10 drużyn. Taką decyzję musiałby jednak podjąć PZM, po konsultacjach z PGE Ekstraligą, a na to się na razie nie zanosi. Poza tym te "recepta" byłaby skuteczna tylko przez rok, potem ktoś i tak musiałby spaść. To nie Ameryka! Jest jeszcze inne rozwiązanie, za którym optują niektóre kluby, zamknięcie PGE Ekstraligi i stopniowe jej poszerzanie o ośrodki, które będą spełniały jej organizacyjno-finansowe wymogi. Taki wariant z powodzeniem sprawdza się za oceanem. W NBA będącym niedoścignionym wzorem dla wszystkich rozgrywek sportowych na świecie, wartość klubów jest ogromna. Jak wyliczył w zeszłym roku Forbes aż trzy kluby przekroczyły wartość 4 miliardów dolarów: New York Knicks (4,6 mld), Los Angeles Lakers (4,4 mld), a Golden State Warriors (4,3 mld). Średnia wartość zaś pojedynczego klubu w najlepszej koszykarskiej lidze świata to 2,123 miliarda dolarów i z roku na rok rośnie, bo nikt z ligi nie spada. Władze PGE Ekstraligi są jednak zdecydowanie przeciwne zamykaniu ligi. Twierdzą, że taka forma rozgrywek nie pasuje do polskiej kultury, podają za przykład nieudany eksperyment z zamknięciem polskiej siatkarskiej ligi i argumentują, że gdyby polska żużlowa elita była zamknięta, to pozbawiłoby to ją wszelkiej dramaturgii. Taki mecz jak niedzielny między ZOOLeszcz DPV Logistic GKM-em Grudziądz i Eltrox Włókniarzem Częstochowa, który z zapartym tchem śledziła cała żużlowa Polska, nie zainteresowałby wówczas prawie nikogo.