Szymon Woźniak to wzór do naśladowania dla młodzieży. U 28-latka nie istnieje bowiem słowo odpuszczanie, o czym przekonaliśmy się już niejednokrotnie. Doskonałym przykładem zadziorności żużlowca Moje Bermudy Stali jest z pewnością lubelski finał Speedway of Nations 2020. Miał wrócić ze złotem. Poważnie uszkodził rękę Pomimo wielu przeciwności losu i fatalnych warunków atmosferycznych, Polak powołany na turniej w ostatniej chwili przez Marka Cieślaka nie zamierzał zamykać gazu i starał się wykorzystywać każdy centymetr zalanego deszczem toru. Niestety ogromną ambicję przypłacił on wówczas fatalną kontuzją ręki, a organizatorzy widząc upadek momentalnie zdecydowali o zakończeniu zawodów. Konsekwencje przykrej kraksy ciągnęły się za nim dłużej niż sam zainteresowany się tego spodziewał. - Nie mówiłem o tym publicznie, bo nie uważałem tego za profesjonalne. Teraz mogę powiedzieć, że cały sezon przejeździłem z niezrośniętą kością łódeczkowatą. Lekarze zimą zalecali, żeby tego nie operować, spędziłem więc masę czasu na rehabilitacji, żeby ta wredna kość zrosła się. Wydałem na to kupę pieniędzy i poświęciłem masę czasu - oznajmił całkiem niedawno w rozmowie z Marcinem Majewskim na antenie Canal+. Ogromne poświęcenie to nie wszystko Gdy wydawało się, że za tak ogromny akt poświęcenia Szymon Woźniak otrzyma miejsce w kadrze na długie lata, byliśmy w grubym błędzie. Wychowanek Polonii Bydgoszcz nawet po względnie udanym ubiegłym roku nie znalazł się w gronie szczęśliwców i najważniejszą reprezentacyjną imprezę roku znów obejrzy siedząc na kanapie przed telewizorem. - Nie jestem w żaden sposób zawiedziony. Ja wręcz czasami byłem zdziwiony, że w obliczu Speedway of Nations, gdzie startuje dwóch, trzech zawodników, kadra liczy około dwunastu zawodników. To, że nie jestem powołany w zimie, nie oznacza że nie można powołać mnie w trakcie sezonu. Chciałbym tam jak najszybciej wrócić. Jazda z orłem na piersi to spełnienie marzeń i coś wyjątkowego - powiedział w specjalnie zorganizowanym czacie z kibicami Stali Gorzów. Korzystając z okazji, Szymon Woźniak podzielił się z fanami jeszcze jedną ciekawą historią, związaną z drużynowym pucharem świata. - Kiedyś nawet tak się spieszyłem, żeby obejrzeć ten turniej w telewizji, że dostałem bardzo bolesny mandat, ale nie żałuję bo zdążyłem - podsumował 28-latek, który odlicza dni do rozpoczęcia PGE Ekstraligi.