Już przed sezonem było jasne, że to będzie piekielnie trudne zadanie. Arged Malesa zdecydowała, że przejedzie rozgrywki praktycznie pierwszoligowym składem, wzmocnionym Chrisem Holderem. To nie miało prawa się udać. Ostrowski zespół co tydzień przegrywał, choć na sam koniec mógł sprawić niespodziankę. Fakty są jednak takie, że pomysłu na tę drużynę w klubie nie mieli. Między ligami jest przepaść. Dodatkowo zespołu nie oszczędzał los. Kontuzje Grzegorza Walaska, Matiasa Nielsena czy Sebastiana Szostaka nie mogły pozostać bez wpływu na wynik. Powiedzmy sobie jednak wprost, że tak czy inaczej zbyt wiele by Arged Malesa nie ugrała. Brak jednego czy drugiego żużlowca nie dałby jej na pewno utrzymania w lidze. Ten skład po prostu się na ten poziom nie nadawał. Jedyny, który nie zawodził Najlepszy zawodnik. Chris Holder. Tu nie mogło być innego wyboru. Australijczyk przyszedł do Ostrowa, bo tak naprawdę nigdzie indziej go nie chcieli. Od lat w PGE Ekstralidze permanentnie zawodził. To był cień mistrza świata z 2012 roku. Dość mieli go nawet w Toruniu, gdzie przecież urósł do miana klubowej legendy. W Ostrowie się odrodził, choć trzeba powiedzieć też wprost, że sporo punktów nabił sobie na słabych kolegach z drużyny. Warto pochwalić także juniora, Jakuba Krawczyka. Chłopak zrobił w tym roku potężny postęp i przyćmił kreowanego wcześniej na lidera formacji juniorskiej Arged Malesy, Sebastiana Szostaka. Szokujący był zwłaszcza występ Krawczyka na wyjeździe w Grudziądzu, gdzie zdobył 12 punktów, wygrywając cztery z sześciu biegów. Z tego chłopaka będą ludzie. On miał łzy w oczach Ocena menedżera. Mariusz Staszewski. Co on mógł zrobić? Jechał tymi zawodnikami, których miał do dyspozycji. Już po kilku pierwszych kolejkach było u niego widać świadomość nadchodzącej katastrofy. Może jedyną rzeczą, którą można mu wytknąć jest właśnie to publiczne mówienie o tej świadomości. To mogło trochę podciąć drużynie skrzydła. Czy jednak wpłynęło bezpośrednio na wynik sportowy? To raczej wątpliwe. Tego już nic by nie zmieniło. Pod koniec sezonu było trochę pretensji do Staszewskiego o niekorzystanie z rezerw taktycznych, które zostało odebrane jako wywieszenie białej flagi. Faktycznie, kilka razy mógł zastąpić kogoś zawodnikiem jadącym lepiej. Nie zrobił tego, ale być może po prostu chciał każdemu dać na koniec pojeździć. Na wynik przecież nie miało to już kompletnie żadnego wpływu, więc trudno go za cokolwiek obwiniać. Strzał w twarz już na początek Mecz sezonu. Tym mianem z pewnością trzeba określić już starcie z pierwszej kolejki, u siebie z GKM-em Grudziądz. Ostrów wierzył, że ewentualne pokonanie rywala otworzy drogę do utrzymania. Tymczasem goście z Grudziądza zdeklasowali beniaminka, wygrywając 55:35. Wówczas stało się jasne, że Arged Malesa na utrzymanie większych szans nie ma. Później niektórzy zawodnicy wprost mówili, że ten mecz bardzo podciął im skrzydła. Trudno wierzyć w zwycięstwa z innymi, jeśli z GKM-em przegrywa się u siebie różnicą 20 punktów. Haniebny bilans Liczba sezonu - 0. Dokładnie tyle punktów Arged Malesa zdobyła w sezonie 2022. Dawno w PGE Ekstralidze nie było tak słabej drużyny. Momentami było ich po prostu szkoda, bo tam naprawdę każdy chciał, ale nikt nie był w stanie zrobić niczego więcej. To była po prostu drużyna pierwszoligowa w starciu z ekstraligowcami. Waldemar Górski ma nauczkę na przyszłość, a że to inteligentny człowiek, z pewnością zrobi z niej użytek. Jeśli wkrótce Ostrów znów awansuje, może tych błędów już nie popełni. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata