24 czerwca odbędą się 2 mecze 10. kolejki PGE Ekstraligi. O 18:00 Arged Malesa Ostrów Wielkopolski podejmie Betard Spartę Wrocław. Gospodarze, tegoroczni beniaminkowie nie wygrali jeszcze ani jednego spotkania. W rywalizacji z mistrzami Polski nie są jednak bez szans, bo zespół z Dolnego Śląska prezentuje ostatnio dość kiepską formę. Na 20:30 planowany jest zaś pojedynek derbowy, a zarazem starcie drużyn walczących o miejsce w fazie play-off. For Nature Solutions Apator Toruń zmierzy się z ZOOLeszcz GKM-em Grudziądz. Oba spotkania pokaże Eleven Sports 1. Ostrów wreszcie jedzie u siebie Przemysław Półgęsek, Interia: W czym upatrujesz szans Arged Malesy na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo? Marcin Kuźbicki, komentator Eleven Sports: Przede wszystkim w pierwszym, historycznym braku statusu zagrożonego. Trener Staszewski narzekał mi ostatnio, że oni od początku sezonu mają status zagrożony przed każdym meczem i tak już się do tego przyzwyczaili, że profilaktycznie ubijają sobie tor nawet na treningi. Przyznał mi, że woleliby pojechać na czymś bardziej przyczepnym i teraz wydaje się, że będą mieli okazję. Po raz pierwszy, choć to już dziesiąta kolejka, będzie można faktycznie powiedzieć, iż Ostrów ma atut własnego toru. O pierwsze punkty będzie im o tyle łatwiej, że mierzą się z zespołem szarganym licznymi problemami. Rzeczywiście, Gleb Czugunow dopiero wraca do jazdy po kontuzji. Jeździł ostatnio lepiej niż na początku sezonu, ale pytanie jak ten uraz barku wpłynie na jego dyspozycję. Bardzo nierówny jest także Tai Woffinden, zwłaszcza w meczach wyjazdowych nie wygląda to zbyt dobrze. Bierzmy też pod uwagę, że Sparta przyjeżdża na tor słabo sobie znany. Fakt faktem tyczy się to każdej drużyny, ale inaczej wygląda sytuacja, gdy przyjeżdża rozpędzony Motor Lublin, którego zawodnicy radzą sobie wszędzie, a inaczej kiedy przyjeżdża zespół tak nieregularny. Jedynym zawodnikiem Sparty jadącym na miarę oczekiwań, a nawet je przewyższającym jest dziś Daniel Bewley. Maciej Janowski co prawda radzi sobie dobrze, pozostaje pewnym punktem, ale nie ma już tak fenomenalnego sezonu jak rok czy dwa temu. Myślę, że Arged Malesa ma realną szansę na nawiązanie walki. W końcu, z przymrużeniem oka, z kim jak nie przedostatnią drużyną tabeli? Zwycięstwa pourywane Cierniakowi i Lampartowi pozwalają sądzić, że ostrowscy juniorzy stają się powoli takim atutem, na jaki liczono w klubie wiosną. Myślisz, że są w stanie sprawić kilka figli wrocławianom? Dopiero ten mecz da nam konkretną odpowiedź na pytanie czy się przełamali. W kontekście ich niemocy na początku sezonu mówiło się o tym, że na tych chłopaków nałożono zbyt dużą presję i oczekiwania, które najzwyczajniej ich przerosły. Problem siedział przede wszystkim w głowie. Całkiem możliwe więc, że zwycięstwo w biegu juniorskim na terenie najlepszej pary młodzieżowej w lidze odblokuje Sebastiana Szostaka i teraz pójdzie już z górki. Przekonamy się jutro. Jeśli Sebastian znów wygra bieg juniorski, a może nawet pourywa pojedyncze punkty seniorom, to wówczas będzie można powiedzieć z całą stanowczością, że odblokował się. Drużyna drużyną, ale każdy zawodnik jedzie też na własny rachunek. Przed ostrowianami jeszcze pięć spotkań w najbardziej wartościowym oknie wystawowym światowego żużla. Kto twoim zdaniem, poza rzecz jasna Chrisem Holderem, może najbardziej na tym skorzystać i próbować pozostać w Ekstralidze po spadku Ostrowa? Wydaje mi się, że juniorzy. Do tego potrzebny byłby jednak radykalny wzrost formy. Gdyby Szostak i Krawczyk zaczęli nagle jeździć na 5-7 punktów, to pewnie któryś klub PGE Ekstraligi by się po nich zgłosił. Mamy deficyt wśród klasowych polskich juniorów i nawet punktowanie na nie wybitnym a tylko przyzwoitym poziomie z marszu powoduje zainteresowanie na rynku transferowym. Poza nimi i Chrisem Holderem szczerze mówiąc nie widzę żadnego kandydata. Matias Nielsen, jakkolwiek ambitny, nie przywozi zbyt wielu punktów, a przede wszystkim ma 24 lata, więc za rok na pewno nie będzie towarem pożądanym w najwyższej klasie rozgrywkowej. Krajowi seniorzy - zwłaszcza Grzegorz Walasek - radzą sobie co prawda bardzo dobrze, ale nie wydaje mi się by jakiś klub zgłosił się do nich jesienią. Aczkolwiek, gdyby Grzegorz Walasek stał się bohaterem hitu transferowego w wieku 46 lat, to na pewno byłoby to ciekawe wydarzenie. Apator faworytem derbów Przenieśmy się do Torunia. Apator w maju przegrał u siebie z osłabionym Motorem Lublin, a tydzień temu męczył się z Unią Leszno bez Pawlickiego i Kołodzieja. Kontuzję Nickiego uda im się wykorzystać lepiej? To męczenie się z Unią Leszno należy brać w spory cudzysłów. Ostatecznie wygrali szesnastoma punktami, więc trudno powiedzieć, by były to jakieś straszne męczarnie. Oczywiście, na początku wynik był wyrównany, ale to dlatego, że Jason Doyle i Jaimon Lidsey byli szybcy, a trener Baron mądrze dysponował z/z-kami i rezerwami taktycznymi. Koniec końców wynik sugeruje, że to nie był aż tak zły mecz Apatora, jak przyjęło się o nim mówić. Bądź co bądź wykręcili 53 punkty. Czyli gospodarze są murowanymi faworytami? Tak, szczególnie biorąc pod uwagę zeszłoroczny mecz obu drużyn, w którym GKM zdobył tylko 35 punktów, z czego aż 14 dołożył Nicki Pedersen. Wątpię jednak, by było to spotkanie aż tak jednostronne, jak teoretycznie wskazuje na to papier. GKM jest totalnie nieprzewidywalną drużyną. To jest ekipa, która w Częstochowie zdobyła 25 punktów, by później bez Nickiego Pedersena, za to z użyczonymi przez niego oponami bezdętkowymi przyjechać do Leszna i prawie tam wygrać. Grudziądzanom punkty są bardzo potrzebne. Gdyby udało im się sprawić dużą niespodziankę i zdobyć Motoarenę, to wrócą do gry o udział w fazie play-off. Mimo wszystko faworytem pozostaje dla mnie jednak Apator. W pierwszych tegorocznych derbach Apatora uratował Jack Holder - zawodnik będący dziś mocno pod formą. Kolejny mecz z GKM-em to dla niego szansa na odbicie się od dna? Każdy zawodnik w każdym meczu ma taką szansę, ale raczej wątpliwe, by to on był dziś głównym aktorem w teatrze Roberta Sawiny. Toruń, w przeciwieństwie do Grudziądza, ma w zespole dwóch pewniaków: Roberta Lamberta i Patryka Dudka. Anglik od początku sezonu utrzymuje bardzo równy, wysoki poziom. Dudek może i wiosną miał delikatne problemy, ale ostatnio wygląda o niebo lepiej, więc po nich spokojnie możemy spodziewać się dwucyfrowych zdobyczy. W GKM-ie takich pewnych punktów nie ma. Każdy z nich ma potencjał na porządny występ, ale trudno spodziewać się, żeby Krakowiak powtórzył tak kapitalny mecz, żeby Kasprzak jeździł równie dobrze, żeby Przemek Pawlicki nawiązał do dyspozycji z początku sezonu. Dlatego właśnie uważam Apator za faworyta. Dudek i Lambert zrobią swoje, a Przedpełski i Holder co by się nie działo dorzucą ważne punkty. Jack u siebie jeździ zresztą dość równo. Najgorsze spotkania notował na wyjeździe. Oczywiście nie mówię o tym meczu w Grudziądzu, ale choćby o Częstochowie czy inauguracji we Wrocławiu. Na Motoarenie Australijczyk gwarantuje pewien solidny poziom i nie spodziewam się, żeby jutro miało być inaczej. Norberta Krakowiaka, największego bohatera grudziądzan w ostatnich dniach czeka prawdziwa podróż sentymentalna. Przed laty w Toruniu szło mu co prawda słabo, ale czy znajdując się w tak kapitalnej formie może wykorzystać znajomość meandrów Motoareny? Pytanie co uznamy za wykorzystanie znajomości własnego toru. Co będzie sukcesem dla Norberta Krakowiaka? 8 punktów czy bardziej 12? Spodziewam się po nim niezłego meczu, ale bez takich fajerwerków jak ostatnio. Tak wybitny poziom trudno będzie utrzymać drugi weekend z rzędu, zwłaszcza na mimo wszystko obcym torze. Oczywiście, Norbert kiedyś tam jeździł, ale to była wówczas ciut inna Motoarena, a przede wszystkim zupełnie inny Krakowiak. Teraz faktycznie ma życiową formę. Sprzęt mu jedzie, a to na pewno podnosi pewność siebie. Jutro też powinien dołożyć niezłe punkty, ale jednak nie nastawiałbym się na to, że zastąpi 1:1 Nickiego Pedersena i zdobędzie tych oczek 14, tak jak Duńczyk rok temu.