32-letni Jakub Jamróg zawodnikiem ROW-u Rybnik - tak informuje oficjalna strona klubu, przedstawiając Polaka jako trzecie wzmocnienie przed sezonem 2024. Wcześniej ROW chwalił się przedłużeniem umowy z Bradym Kurtzem i sprowadzaniem Rohana Tungate’a. Z deszczu pod rynnę. Jamróg nie miał szczęścia do transferów Jamróg to wychowanek Unii. Zdobywał z nią złoty medal. Wtedy jednak był juniorem i nie miał wielkiego wkładu w wynik. Za to w 2018 był jednym z liderów zespołu, który ostatecznie spadł z Ekstraligi, ale do końca dzielnie walczył o utrzymanie. Wtedy był odkryciem i szybko podpisał kontrakt z Betard Spartą Wrocław. Nie był jednak pierwszym wyborem trenera. Musiał się przebijać i walczyć o swoje. Gdy już dostał szansę, to jej nie zmarnował. Jednak po zakończeniu rozgrywek Sparta widziała w nim jedynie pierwszego rezerwowego. Dlatego przeniósł się do Motoru Lublin. Tam miał mieć pewny skład. Szybko się jednak okazało, że musi walczyć o miejsce z ulubieńcem miejscowych kibiców Pawłem Miesiącem. Po tamtym sezonie miał dość Ekstraligi i zszedł do 1 Ligi. Jego przygoda w tym klubie zakończyła się kłótnią o kasę I tu jednak swoje przeżył. 2-letnią przygodę ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk zakończył w Trybunale PZM, bo klub potrącił mu pieniądze. Później okazało się, że nie miał prawa tego zrobić. Sezon 2023 w H.Skrzydlewska Orle Łódź też był dla niego średnio udany. Sportowo nie było najgorzej, ale atmosfera w klubie była fatalna. Witold Skrzydlewski, właściciel i główny sponsor klubu rugał zawodników za wyniki, które nie spełniały jego oczekiwań. ROW w tym roku po raz trzeci wpisał Jamroga na listę życzeń. Dwa poprzednie podejścia nie zakończyły się porozumieniem, ale to jak najbardziej. Jamroga kusiły też Cellfast Wilki Krosno, ale on wolał Rybnik. Całkiem niedawno Jacek Frątczak, żużlowy menadżer, przekonywał, że dla ROW-u byłoby lepiej zostawić Patryka Wojdyło, a Jamroga odpuścić. Mówił, że krzywa jego wyników jest niepokojąca, że wtopił się w ligową szarzyznę i niczym się nie wyróżnia. Jamróg będzie chciał udowodnić na torze Frątczakowi, że ten się myli.