Mistrzostwa Europy na żużlu w Telewizji Publicznej Trudno nie zgodzić się z tezą, że cykl SEC pokazywany przez publicznego nadawcę ma wielką szansę wypłynąć na szerokie wody i stać się jeszcze bardziej prestiżowym i popularnym turniejem w żużlowym kalendarzu. Od momentu, kiedy organizacją zawodów zajmują się Polacy z firmy One Sport, turnieje tej rangi wyraźnie odżyły. Zwiększyła się pula nagród, prestiż, a co najważniejsze - coraz lepsi zawodnicy decydowali się na starty w mistrzostwach. Wcześniej bowiem było, tak że europejski championat stanowił nagrodę pocieszenia dla tych, którzy z jakichś względów nie mieli szans na jazdę w Grand Prix. Polska firma One Sport zmieniła tę rzeczywistość i należą się jej wielkie brawa. Kilka tygodni temu odnieśli kolejny już sukces namawiając do współpracy publicznego nadawcę. To okno wystawowe dla dyscypliny, przede wszystkim w Polsce. O ile, żużel ma już swoich wiernych fanów, o tyle ciągle istnieje spora grupa społeczeństwa, która o żużlu wie niewiele i niespecjalnie się nim interesuje. Teraz pojawia się szansa, aby zapukać do serc nowych fanów. Oczywiście jak to bywa w przypadku przekazu płynącego z Telewizji Publicznej, jej prezes Jacek Kurski pieje z zachwytu z powodu pozyskania nowych praw. Ostatnio hitem były stwierdzenia sugerujące, że medal Dawida Kubackiego na Igrzyskach Olimpijskich był efektem transmisji właśnie w TVP, czyli telewizyjnym domu polskich skoków. Słyszałem już takie głosy z przekąsem, że za chwilę polska brać żużlowca doczeka się podobnego sukcesu, skoro SEC będziemy oglądać w TVP. Ostatnim Polakiem, który zdobył tytuł w tych zawodach był Sebastian Ułamek. Żużlowiec sięgnął po złoto jeszcze "na starych" zasadach, kiedy o wszystkim decydowały jedne zawody. Szkoda, że startów w turnieju nie planuje najlepszy polski żużlowiec Bartosz Zmarzlik. Jego obecność z pewnością jeszcze bardziej dodałaby pikanterii, prestiżu i zwiększyła szansę naszej reprezentacji na upragnione zwycięstwo. Najlepiej na oczach milionów Polaków. Jednak z tego, co da się usłyszeć, to polski wicemistrz świata nie planuje udziału w SEC. Tak przynajmniej można było wywnioskować z jego ostatnich wypowiedzi, z których wynika jasno - Zmarzlik chce skoncentrować się na Grand Prix. Dlatego jeśli Jacek Kurski chciałby pochwalić się kolejnym sukcesem z udziałem polskiego sportowca odniesionym na jego antenie, to recepta jest jedna - namówić Zmarzlika do zmiany decyzji. Oczywiście Polak mógłby pojawić się jedynie jako "dzika karta" w dwóch turniejach rozgrywanych w naszym kraju, ale jak mawia stare przysłowie - lepszy rydz niż nic.