Ebut.pl Stal Gorzów ma ważne kontrakty z gwiazdami nie tylko na ten, ale i na kolejny sezon. Jeden z byłych pracowników klubu mówi nam jednak wprost, że to zła sytuacja, bo liderzy wygodnie się w klubie urządzili, a dla Stali nic z tego nie wynika. Zapowiada, że będzie namawiał prezesa Waldemara Sadowskiego, żeby ten rozwiązał kontrakt z jednym z liderów i wziął kogoś innego w zamian. Zmarzlik tego pożałuje. Nie będzie miał dla niego litości Prezes Stali nie będzie miał wyjścia Byli działacze, mówią wprost, że Stal nie może sobie pozwolić na powtórkę błędu z 2014 roku, kiedy zostawiła cały skład po sukcesie, a potem omal nie spadła z ligi. Teraz sukces jest na wyciągnięcie ręki (wielu typuje Stal, jako rywala Orlen Oil Motoru Lublin w finale PGE Ekstraligi), ale niektórzy już zastanawiają się, co będzie dalej. Wiemy, że prezes Sadowski też o tym myśli. Do prezesa chyba coraz bardziej przemawiają słowa, że liderzy wygodnie się w Stali urządzili, a niczego nie gwarantują. Na dokładkę mają swoje humory i potrafią wodzić klub za nos. Co najmniej jeden z nich odmówił jazdy w meczu ZOOleszcz GKM-em Grudziądz, za co Stal została ukarana walkowerem. Stal ma problem. "Ta drużyna potrzebuje króliczka" Poza wszystkim w Stali siada element rywalizacji. Martin Vaculik, Szymon Woźniak, Anders Thomsen dobrze się razem dogadują, są dobrymi kolegami, nawet tworzą wspólny front w rozmowach transferowych. - W tym sezonie to jeszcze jakoś przejdzie, ale w następnym już nie. Ta drużyna potrzebuje króliczka, którego będzie gonić - mówi były działacz Stali, dodając, że do zespołu musi być dołożony ktoś, kto zasieje ferment i sprawi, że inni przestaną czuć się bezpiecznie, bo to ich zmobilizuje do pracy. Zdaniem naszych rozmówców zawodnikiem, którego należy się pozbyć, jest w pierwszej kolejności Woźniak. Raz, że obniżył loty po awansie do Grand Prix. Dwa, że jest drogi i za pieniądze, które klub wykłada na jego kontrakt można by spokojnie wyrwać choćby takiego Piotra Pawlickiego z NovyHotel Falubazu Zielona Góra. Kurek i Leon zrobią im konkurencję Stal na pewno nie może siedzieć z założonymi rękami, bo za chwilę dojdzie jej poważna konkurencja w postaci męskiej drużyny siatkówki w Plus Lidze. To nie jest co prawda jakiś wielki zespół, będzie się bił o utrzymanie, ale Gorzów zawsze był zakochany w siatkówce. Na fali sukcesu na igrzyskach i srebrnego medalu naszej ekipy może dojść do odrodzenia tej miłości. Zwłaszcza że jest nowa hala. Siatkarze z Gorzowa wracają do Plus Ligi po wielu latach. Zostało to ogłoszone w kwietniu tego roku. Prezydent miasta Jacek Wójcicki i prezes PZPS Sebastian Świderski poinformowali w tym samym dniu, że Cuprum Stilon Gorzów zajmie miejsce KGHM Cuprum Lubin. Miasto zasiliło klub dotacją na poziomie 1,2 miliona złotych, a cytowany przez Urząd Miasta Gorzowa Świderski mówił: - Bardzo się cieszę, że miłość do siatkówki w moim rodzinnym mieście jest wciąż żywa, wierzę, że przed nami dobre sportowe emocje w przepięknym obiekcie, jakim jest Arena Gorzów. Już kupują karnety, Stal musi odpowiedzieć Ludzie już kupują karnety na siatkę i jeśli Stal nie zaproponuje nic poza stagnacją, jeśli nie pojawi się jakiś powiew świeżości, to część kibiców może uciec z trybun. Zwłaszcza, że do Gorzowa będą przyjeżdżały wielkie gwiazdy siatkówki, jak Bartosz Kurek czy Wilfredo Leon. Pytanie, czy myślący o zmianach prezes Sadowski zdecyduje się na jakiś ruch już teraz. Ruch na giełdzie jest spory, a ciekawych nazwisk do wzięcia jest coraz mniej. Poza wspomnianym Pawlickim jest jeszcze Jason Doyle, ale poza tym pewniaków brak. Stal musiałaby się naprawdę mocno sprężyć.