Beznadziejnie rozpoczął sezon, ale po kilku kolejkach wskoczył na kosmiczny poziom i skradł serca wszystkich kibiców Zdunek Wybrzeża. Jensen w 2022 roku wykręcił piątą średnią w całej 1. Lidze (2,250). Na zainteresowanie polskich klubów wpłynęły nie tylko występy Duńczyka w Gdańsku. Równie udanie spisywał się w turniejach indywidualnych. Wygrał finał Indywidualnych Mistrzostw Danii, otarł się o awans do cyklu Grand Prix, nieźle punktował w TAURON Speedway Euro Championship. Dostał nawet dziką kartę na turniej GP w Vojens. Zajął w nim sensacyjne piąte miejsce. Do Jensena już w trakcie sezonu spływały propozycje z PGE Ekstraligi i 1. Ligi Żużlowej. W miarę szybko ustalił jednak warunki nowej umowy w Gdańsku. Z czasem pojawiły się informacje o zaległościach finansowych względem lidera. Zainteresowane kluby nie dały więc za wygraną i dalej próbowały kusić żużlowca. Stelmet Falubaz dopiął swego w pierwszych dniach października, kiedy ogłosił porozumienie z Duńczykiem. Dla poprzedniego pracodawcy Jensena był to szok, bowiem działacze o jego odejściu dowiedzieli się z internetu. Rasmus Jensen to już lider? Czy po ostatnich kosmicznych miesiącach Jensen może być traktowany jako lider zespołu, skoro przez ponad dwa lata był średniakiem? - To jest bardzo ciekawe pytanie - przyznaje Jacek Frątczak. - Bez wątpienia Duńczyk to ciekawy zawodnik do obserwacji. Jak mawiał Kazimierz Górski "jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz", więc na podstawie jazdy Rasmusa przez ponad połowę sezonu trzeba stwierdzić, że z całą pewnością jest kandydatem na tego lidera. Dowodzi temu też jego średnia - dodaje. - Żużel nauczył nas jednak oceny troszeczkę bardziej horyzontalnej. Oznacza to, że powinniśmy pozycjonować zawodników właśnie przez pryzmat 2-3 sezonów i ich stabilizacji. W żużlu, podobnie jak w skokach narciarskich, istotna jest stabilizacja. To nie jest kwestia wygrania jednego Pucharu Świata, chodzi o to, by utrzymywać formę i regularnie w nim punktować przez cały sezon. Dla Rasmusa będzie to sezon prawdy. Zobaczymy, czy nie był to efekt trafienia w sprzęt, tylko wszedł sportowo na wyższy level - zaznacza ekspert. 8-9 punktów nie będzie problemem dla Falubazu? W poprzednich dwóch sezonach w Gdańsku żużlowiec przeplatał bardzo dobre występy średnimi, pojawiło się też kilka wpadek. Dał się jednak poznać jako solidny zawodnik na 8-9 punktów. - Żeby wygrywać mecze wystarczy zdobywać 46 punktów. Jeśli ktoś inny będzie robił po 12, a Rasmus trochę mniej, to wyjdzie na to samo. Pamiętajmy o jednej kwestii. A mianowicie poprzedni sezon pokazał, że kluczowe są play-offy. W rundzie zasadniczej można jeździć gorzej, aby w play-offach pojechać dwa genialne mecze i zostać bohaterem. Skład Falubazu jest bardzo równy. Nawet 8-9 punktów Rasmusa nie będzie stanowiło problemu w przekroju całego sezonu - uważa nasz rozmówca. Były menedżer Falubazu nie uważa, że w Zielonej Górze jeździ się pod większą presją. Celem postawionym przed zespołem jest awans do PGE Ekstraligi, ale ten fakt może Jensenowi tylko pomóc. - Wszędzie jest presja na wynik i wszędzie trzeba te punkty zdobywać. Kibice potrafią docenić walkę zawodników, natomiast zawsze łatwiej jest o wynik, kiedy drużyna jest mocna i ciężar wygrywania spotkań nie spoczywa na barkach jednego zawodnika. Mam wrażenie, że to będzie Rasmusowi sprzyjać. Posiadanie komfortu psychicznego to pozytyw. W Zielonej Górze presja będzie rozłożona na pięciu seniorów. Pamiętajmy też, że juniorzy nie będą z pierwszej łapanki - podsumowuje Frątczak. Zobacz również: "Jeden na milion". Jego życie było niczym film akcji