W Moje Bermudy Stali stworzono coś w rodzaju kultu jednostki. Bartosz Zmarzlik w pewnym momencie stał się nie tylko motorem napędowym zespołu na torze, ale i główną marketingową lokomotywą. Wszystko, co dobre w Stali kręciło się wokół Zmarzlika. Każdy mówił Stal, a myślał Zmarzlik. Mówisz Stal Gorzów, myślisz Bartosz Zmarzlik Trudno oczywiście winić klub, że tak mocno grał wizerunkiem mistrza. Jednak teraz, kiedy ten ogłosił odejście, to marketing Stali obudził się z ręką w nocniku, bo nie był gotowy na taką decyzję Zmarzlika. Ten jedną decyzją położył całą strategię klubu na łopatki. Z obecnej perspektywy jasno widać, jak dużym błędem było to, że w ostatnim czasie Stal skupiła się na Zmarzliku. Nie myślano o drużynie, nie budowano przywiązania do Stali jako klubu. Wciąż był tylko Zmarzlik. Dlatego teraz została pustka. Do tego dochodzi jeszcze hasło "Stalowa Rodzina". Jak teraz wytłumaczyć rzeszy wiernych fanów, że głowa tej rodziny właśnie odchodzi. Oficjalnie w poszukiwaniu nowych wyzwań, nieoficjalnie wiadomo, że głównie z powodu możliwości zarobienia większych pieniędzy w innym klubie. W żużlu nie ma rodziny, są pieniądze W ogóle to w żużlu operowanie hasłem "rodzina" nie ma najmniejszego sensu. Bo co to za rodzina, gdzie ojciec i kapitan nawet nie potrafi w odpowiednim czasie powiedzieć prezesowi, że odchodzi tak, żeby klub mógł się na to przygotować. Co to za rodzina, gdzie pozostali zawodnicy umawiają się na wspólne negocjacje, żeby wywalczyć dla siebie jak najlepsze warunki, a jeden z nich mówi wprost, że albo dostanie blisko milion za podpis, albo odchodzi. W żużlu nie ma rodziny, są pieniądze. Trudno oczywiście mieć pretensje do zawodników, bo każdy z nich chce jak najlepiej wykorzystać swoje 5 minut. Natomiast można mieć duże zastrzeżenia, gdy jakiś marketingowiec próbuje bawić się w takie familijne zabiegi. Wystarczy prosta obserwacja żużlowego rynku, by zrozumieć, że to od dłuższego czasu nie ma większego sensu. Dziś kibice Stali zrywają z aut naklejki z numerem 95, bo miesiącami byli utwierdzani w przekonaniu, że kapitan nie zostawi rodziny. Te emocje trzeba zrozumieć i wyciągnąć z tej lekcji odpowiednie wnioski, żeby nie cierpieć w przyszłości. Teraz już wiadomo, że powinna dominować narracja, że najważniejszy jest klub i kibice, bo ludzie, którzy w tym klubie pracują, mają prawo zmienić robotę. Czytaj także Bez Hamulców. To się odbiło na formie Zmarzlika