Przed Danielem Bewley’em ostatni sezon w roli zawodnika U-24. Pewne jest, że ktoś z piątki Woffinden, Łaguta, Bewley, Pawlicki, Janowski rozstanie się z wrocławskim zespołem. Na ten moment na "gorącym" krześle zasiada nowy nabytek drużyny, Piotr Pawlicki. Woffinden czuje się bezpieczny Tai Woffinden to ulubieniec wrocławskiej publiczności. Brytyjczyk wielokrotnie podkreślał, jak bardzo związany jest z Wrocławiem i Spartą. Woffinden pod swoje skrzydła przygarnął Daniela Bewley’a. Trzykrotny indywidualny mistrz świata jest pewny, że ta dwójka nie rozstanie się ze Spartą. - Nie wiedziałem, że Sparta coś takiego planuje. Dla mnie to nie ma żadnego znaczenia. Ogłosiłem już działaczom, że zostanę w Sparcie tak długo, jak tylko włodarze będą chcieli, bym jeździł w tym klubie. Szczerze mówiąc nawet nie wiem, że takie rzeczy są dyskutowane w Polsce. Przypuszczam, że z zespołem nie rozstanę się ja, ani Dan Bewley. Nie martwimy się o to - powiedział Tai Woffinden. - Szkoda, że nie będzie z nami Gleba, bo się przyjaźnimy. Piotr Pawlicki też jest w porządku gościem. Uważam, że mamy bardzo silny zespół - kontynuował swoją wypowiedź o Sparcie. Zmiana tunera Po raz kolejny przed sezonem Tai Woffinden emanuje pewnością siebie. Już w serialu To jest Sparta na kanale Youtube opowiadał, że wszystkie zmiany, jakich dokonał w zeszłym sezonie były z myślą o nadchodzących rozgrywkach. Brytyjczyk miał już czas na zaznajomienie się z nowymi jednostkami napędowymi. - Z Ashley’em Holloway’em zajęło trochę, by lepiej się poznać i zrozumieć, czego oczekuję od silników. W zeszłym roku mieliśmy jednak sporo czasu. Oczywiście wszystko skomplikowała kontuzja tuż przed finałem Speedway of Nations. Na szczęście w przerwie zimowej w Australii miałem okazję testować nowy sprzęt i teraz jestem optymistycznie nastawiony do sezonu - stwierdził Tai Woffinden. Nie ma menedżera Pod koniec zeszłego roku głośno było o rozstaniu Woffindena z jego wieloletnim menedżerem, Jackiem Trojanowskim. Teraz Brytyjczyk nie ma żadnego menedżera. - Nie posiadam menedżera. Nie potrzebuję menedżera. I tak wszystko robiłem samemu. Jacek był osobą, która pomagała mi w innych aspektach. W momencie naszego rozstania sprawy nie układały się tak, jak powinny. Musieliśmy dokonać zmiany, by iść do przodu - zakończył Tai Woffinden.