W ostatnich dniach wszystkie sportowe wydarzenia odbywają się w cieniu wojny na Ukrainie. Sportowcy deklarują swoje wsparcie, głośno mówią o tym, jak okropne czasy nastały. Wielu z nich także sprzeciwia się występom Rosjan we wszystkich rozgrywkach, wycofuje się kluby z meczów przeciwko rosyjskim zespołom. Często padają propozycje, by po prostu wykluczyć Rosjan ze sportowego świata. W świecie żużla wywołałoby to spore zamieszanie. Najbardziej - teoretycznie - ucierpiałaby Betard Sparta Wrocław oraz Apator Toruń. Teoretycznie, bo dobrze wiemy, że zarówno Artiom Łaguta, jak i Emil Sajfutdinow w razie czego mogą pojechać jako Polacy, podobnie jak Gleb Czugunow. To jednak dodałoby działaczom klubu sporo pracy tuż przed samym startem sezonu, więc na pewno podobny wariant im się nie uśmiecha. Gdyby jednak pojawiła się taka konieczność, na pewno to zrobią. Problem GKM-u i Motoru Najgorzej mieliby w Grudziądzu i Lublinie. Bez Wadima Tarasienki trudno będzie wierzyć w realizację przedsezonowych planów GKM-u. I nie chodzi tu już nawet o to, że po tym zawodniku ktokolwiek spodziewa się jakichś wielkich wyczynów, bo przecież mówimy o absolutnym ligowym debiutancie. Bardziej chodzi o to, że GKM nie ma dla Tarasienki sensownego zastępcy. Kadry klubów PGE Ekstraligi są raczej wąskie i nie ma szans, by znaleźć kogoś, kto z miejsca zastąpi dobrego zawodnika. Jeszcze większy problem miałby Motor bez Grigorija Łaguty. To zawodnik będący jednym z liderów drużyny i mający mecze, które wygrywa niemal w pojedynkę. Motor w ostateczności mógłby wstawić tzw. kevlar do składu i puszczać w to miejsce utalentowanych juniorów: Wiktora Lamparta i Mateusza Cierniaka, ale dobrze wiemy że zespół by na takim rozwiązaniu nie zyskał. Łaguta to jednak żużlowiec na 8-10 punktów w każdym meczu. A ktoś taki jest bezcenny.