Dobrą dyspozycję potwierdził w minioną sobotę w Lesznie, gdzie w sparingu ze Stalą Gorzów zainkasował w czterech startach 10 punktów. Jednakże, jak twierdzi sam zawodnik, nie jest to jeszcze szczyt jego formy. - W sobotę miałeś okazję po raz pierwszy w tym roku wyjechać na leszczyński tor... - Faktycznie był to mój pierwszy wyjazd w Lesznie i myślę, że był to dobry trening. Wiadomo, że w dużej mierze chodziło o dopasowanie sprzętu, więc na razie było dość spokojnie. W niedzielę mam zamiar przetestować jeszcze kilka silników i po tym powinno już wszystko być dobrze. - Wydaje się, że na początku sezonu znalazłeś się w wyśmienitej formie? - Jeszcze nie jest to stan idealny, ale pomału do tego dojdę. W ten weekend zaliczam dopiero pierwsze kółka w Lesznie, więc nie chciałem też za bardzo szaleć. - Na angielskich torach zdobywasz 14 i 15 "oczek", wyrastając na prawdziwego lidera drużyny... - Faktycznie na razie wszystko jest dobrze. W mojej nowej drużynie Arenie Essex Hammers, gdzie trafiłem tej zimy wszelkie sprawy układają się na razie po mojej myśli. Mieszkam z Joonasem Kylmaekorpim przeciw któremu jechałem w sobotę w Lesznie w potyczce ze Stalą Gorzów. W Anglii jedziemy dla jednej drużyny i na sparing przyjechaliśmy razem. Jesteśmy przyjaciółmi. Joonas to doświadczony zawodnik i bardzo mi pomaga, więc jestem zadowolony. - W sobotnim sparingu tworzyłeś duet z bratem Robertem i było widać, że dobrze rozumiecie się na torze... - Na pewno, gdy jadę z bratem, to jest mi ciężej, bo dodatkowo myślę i o nim, ale skoro trener tak ustawił, to musi tak być. Moim obowiązkiem jest pamiętanie o tym, by mu pomóc, a on także o mnie musi pamiętać. - W tym tygodniu czekają cię kolejne występy w Anglii. Jak rysują się najbliższe plany? - Po niedzielnym treningu punktowanym w Lesznie zostaję w Polsce do środy. Wtedy właśnie lecę do Anglii. W czwartek czeka mnie mecz w Swindon, w piątek potyczka na własnym obiekcie i w sobotę przylatuję znów tutaj, by wziąć udział w kolejnym sparingu. Potem w niedzielę Kryterium Asów w Bydgoszczy. - Mogłeś porównać swoją formę po dwóch tygodniach spędzonych w Anglii z dyspozycją Jarosława Hampela i Damiana Balińskiego, którzy nie mieli okazji do tak częstych startów jak ty, bo warunki atmosferyczne w Polsce na to nie pozwoliły. Jak wypadła twoim zdaniem ta konfrontacja? - Nie mi to oceniać. Wydaje mi się, że koledzy lepiej jeździli na tym torze, bo więcej mogli tutaj pracować. Ja właściwie zrobiłem w sobotę 16 okrążeń i na tym się skończyło. W związku z tym oni są tu doświadczeni bardziej i jechali lepiej. Konrad Chudziński, Leszno