Zbigniew Czyż, Interia: Ma pan jakieś własne przewidywania co do terminu startu lig żużlowych w naszym kraju? Krzysztof Cegielski: - Na pewno nie spodziewam się tego w bardzo szybkim czasie. W pewnym sensie jesteśmy uzależnieni od decyzji władz państwowych. Jako prezes Stowarzyszenia Żużlowców jestem jednak w stałym kontakcie z władzami Ekstraligi i gdzieś tam jestem optymistą. Czekamy co przyniosą kolejne dni. Niemal codziennie poruszane są kwestie, czy renegocjować zawodnikom kontrakty. - Niepotrzebnie tak dużo się o tym mówi. Niemal codzienne pojawiają się sensacje wyssane z palca, a to tylko niepotrzebnie nakręca sytuację. Mam wrażenie, że niektórzy chcieliby, żeby zawodnicy najlepiej jeździli za darmo, a przecież oni są uzależnieni od jazdy. Jak jej nie ma, to nie zarabiają. Nie mają żadnych przychodów, za to muszą płacić podatki, muszą utrzymywać mechaników. Żużel to branża, która bardzo ucierpi, dlatego tym bardziej nie rozumiem tej nagonki, moim zdaniem żużlowcy nie muszą niczego odpuszczać, a zwłaszcza teraz, kiedy jeszcze nic nie zarobili. A pan uważa, że dojdzie do renegocjacji kontraktów? - Bez nas zawodników nic nie będzie ustalane, mam przynajmniej takie zapewnienie od prezesa Ekstraligi. Zawodnicy są pośrednikami pomiędzy klubami, a chociażby tunerami. Liga bez kibiców, widzi pan takie ewentualne rozwiązanie? - Moim zdaniem albo powinniśmy jechać z kibicami, albo zrezygnować z ligi w ogóle. To pogrążyłoby wszystkich. Telewizji i sponsorom też nie zależy, żeby jeździć bez kibiców. Jeśli uda się to wszystko przeprowadzić na przykład od czerwca, to uda się dokończyć sezon. Zwłaszcza, że klimat jest teraz w październiku i listopadzie dosyć sprzyjający, są także terminy rezerwowe. Sporo kontrowersji wywołał w ostatnich dniach Piotr Pawlicki trenując na torze swojego ojca. - Ale przecież nie ma zakazu treningów. To zakłamywanie rzeczywistości. Mam zapewnienie od prezesa Ekstraligi, że treningi indywidualne są możliwe, nie ma takiego zakazu. Kiedy widzę aferę, że Pawlicki jeździ obok swojej stadniny koni, to jest przerażające. Myślę, że jest duże niezrozumienie sytuacji. Zawodnicy długo nie wytrzymają bez treningów. Janusz Kołodziej, którego jest pan menedżerem, trenuje? - Janusz jeździ na crossie w Nowodworzu koło Tarnowa. Ma treningi indywidualne. Wszyscy dookoła zakazujemy trenować zawodnikom, a gratuluję tym, którzy myślą, że jak będzie decyzja państwowa o możliwości organizacji imprez, to że liga ruszy natychmiast w siedem dni od zdjęcia zakazu. Nie będzie się dało tego zrobić ot tak. Na szczęście mam zapewnienie od władz żużla, że na wszystkie przygotowania będzie co najmniej czternaście dni. Honorowy Prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski w rozmowie z Interią mówi, że jeśli chodzi o organizację Grand Prix w Warszawie na Stadionie Narodowym, to na razie nie dzieje się nic złego. Pan wierzy, że zawody uda się przeprowadzić przy udziale widzów? - Jestem optymistą, wierzę, że nam wszystkim uda się wejść na bezpieczne tory. Rozmawiał Zbigniew Czyż