Podczas gali 86. Plebiscytu "Przeglądu Sportowego" na najlepszego sportowca Krzysztof Cegielski wręczył nagrodę Bartoszowi Zmarzlikowi. Całe żużlowe środowisko liczyło jednak, że dwukrotny mistrz świata zdobędzie znacznie większe uznanie kibiców i znajdzie miejsce na podium w końcowej klasyfikacji. Niestety, nasz mistrz musiał obejść się smakiem. Polak zajął dopiero piąte miejsce. - Troszkę orientuję się w realiach sportowych. Darzę Roberta Lewandowskiego ogromnym szacunkiem, wszystko to co robi i co osiąga. Dlatego nawet nie zamierzam porównywać popularności piłki nożnej do żużla, jak i osiągnięć Roberta z Bartoszem. Żużel nie powinien rywalizować z piłką nożną. To byłoby jak kopanie się z koniem. Każdy ma swoje miejsce w świecie sportu. Uważam, że najzwyczajniej należy po prostu docenić osiągnięcia Roberta Lewandowskiego, które tak naprawdę wydawały się nie do zdobycia. Myślę, że Bartosz jest świadomy tego, że Robert wszedł na jeszcze wyższy poziom - mówi nam Krzysztof Cegielski. Trudno nie zgodzić się ze słowami byłego żużlowca. Kibice czarnego sportu liczyli przynajmniej na odrobinę więcej. Piąte miejsce Zmarzlika przyjęto powszechnie jako duże rozczarowanie i niedocenienie sukcesów następcy Tomasza Golloba. Fani żużla zastanawiają się, co jeszcze musi zrobić Bartosz Zmarzlik, żeby za rok w cenionym plebiscycie zająć wyższe miejsce. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> - Więcej będzie wynikało tylko z tego, że Bartosz Zmarzlik będzie potrafił zdobywać kolejne tytuły mistrza świata. On przecież osiągnął już właściwie wszystko. Teraz może to już tylko powtarzać, tak jak zrobił to w ubiegłym roku, broniąc mistrzowskiego tytułu. Trudno będzie mu osiągnąć jeszcze coś więcej. Ale może gonić w liczbie zdobywanych tytułów największych żużlowców w historii tej dyscypliny, Tony'ego Rickardssona, Nickiego Pedersena, Ovego Fundina czy Ivana Maugera. W Polsce przegonił wszystkich. Z pewnością zatem ma co robić, ma cele i wyzwania. On ma przecież dopiero zaledwie 26 lat - przekonuje Krzysztof Cegielski. W rozmowie z Interią drużynowy wicemistrz świata pokusił się też o przedsezonowe prognozy dla najlepszej żużlowej ligi świata, PGE Ekstraligi. - Zastanawiam się, jak długo Unia Leszno będzie w dalszym ciągu dominować i zdobywać złote medale. Myślę, że w tym sezonie zespół z Leszna znów może sięgnąć po tytuł. Wbrew pozorom, uważam, że po tych wszystkich zawirowaniach Unia Leszno prezentuje się jeszcze lepiej i będzie jeszcze mocniejsza. W gronie zespołów, które mogą jej zagrozić wymieniłbym Włókniarza Częstochowa, Spartę Wrocław i Stal Gorzów z Bartoszem Zmarzlikiem na czele - uważa Cegielski. Unia Leszno zdobywała złote medal w ostatnich czterech sezonach. Tymczasem w przerwie zimowej nie brakowało ciekawych transferów. Kilka z nich było bardzo interesujących i z pewnością zasługuje na uwagę. - Martin Vaculik trafił do Stali Gorzów, Artiom Łaguta przeszedł do Sparty Wrocław, Jason Doyle będzie jeździł w Unii Leszno. Na uwagę zasługuje także raczej niespodziewane odejście z zespołu mistrza Polski dwóch młodych zawodników, Dominika Kubery i Bartosza Smektały. Zawsze przed każdym sezonem mówimy, że ten następny zapowiada się bardzo emocjonująco, ale ten następny faktycznie może być wyjątkowo emocjonujący. Tak naprawdę znaków zapytania jest jeszcze więcej niż dotychczas. Stawka zespołów, które będą chciały zdobyć złoty medal i które będą chciały napsuć krwi leszczyńskim "Bykom", jest coraz większa - zakończył Krzysztof Cegielski. Rozmawiał Zbigniew Czyż