Mateusz Wróblewski, Interia: Pierwsze podium w Grand Prix to ogromne wydarzenie. W zeszłym roku mówiłeś o blokadzie w półfinałach. Wygląda na to, że już tej blokady nie ma. - Andrzej Lebiediew, Gezet Stal Gorzów: - Gablota na puchary jest otwarta i w końcu znajdzie się w niej puchar Grand Prix. Pokonałem długą drogę. W zeszłym sezonie powtarzałem, że w półfinale mam "ścianę". Blokadę, której nie mogę przeskoczyć... W końcu wszedłem do finału, a teraz przeskoczyłem kolejną ścianę. Mam nadzieję, że w przyszłości tych pucharów będzie więcej w mojej gablocie. Żużel. Phil Morris lał wodę na tor. Andrzej Lebiediew interweniował Początek zawody w twoim wykonaniu był dość kiepski. Dopiero w końcówce pokazałeś, na co cię stać. Co się zmieniło? - To była bardzo trudna runda. Jak widzieliście, pierwsza połowa zawodów była antyżużlowa. Od początku czułem się świetnie, ale padłem ofiarą zbiegu okoliczności. Na torze było dużo wody, trafiałem nie w te ścieżki, co trzeba, a do tego wymieniłem dzisiaj trzy kevlary, trzy komplety osłon motocykla. Wszystko przez wodę. Próbowaliście jako zawodnicy interweniować, by tej wody szło na tor mniej? - Od pierwszej serii krzyczałem. Pytałem, co oni robią z tą wodą. Wiem, że organizatorzy chcą dobrze, ale my chcemy być po prostu wysłuchani, żeby nasza opinia była brana pod uwagę. Mam nadzieję, że to tylko pierwsza runda, a organizatorzy wyciągną wnioski i im dalej, tym lepiej. Przestali lać wodę, zaczął się koncert Andrzeja Lebiediewa... - Ponieważ pojawiło się trochę linii i przestrzeni do wyprzedzeń. My, jako zawodnicy, czuliśmy się komfortowo. Nie było tak ślisko i można było się zaczepić tylnym kołem i poczuć normalny speedway. Żużel. Stal Gorzów - Falubaz Zielona Góra. Andrzej Lebiediew zabrał głos przed derbami Długo się nie nacieszysz tym podium, bo w niedzielę czekają cię derby ziemi lubuskiej. Jak ważny będzie to mecz, zważając na fakt, że i Stal Gorzów i Falubaz Zielona Góra okupują dół tabeli? - To bardzo ważny mecz dla mieszkańców wojewódzwa. Odczuwamy w jakimś stopniu presję, ale nie w tym sensie, że kto przegra, ten ma nóż na gardle. Bardziej czujemy presję kibiców, którzy wypełnią ten stadion, bo dla nich to jest święto lubuskie i bardzo ważne spotkanie. Wydaje mi się, że bardziej wobec nich jesteśmy odpowiedzialni, że przyjdą zrobić majówkę świąteczną, wypełnią stadion, a my damy im radość i to jest najważniejsze. A w kontekście utrzymania, ten mecz ma jakieś znaczenie? - Wyłączyłem się w ogóle od tych dywagacji, musimy jako zawodnicy robić swoje. Media lubią podgrzewać atmosferę. Mówiło się, że Częstochowa jest do spadku, a teraz wygląda na to, że jadą o play-offy. Nie ma co dywagować czy my spadniemy, czy Falubaz, Rybnik, Częstochowa, GKM... To nie ma aktualnie znaczenia, a mecz jest bardzo ważny dla obu drużyn, bo to derby.