Dariusz Ostafiński, Interia: Co pan sądzi o sankcjach wobec Rosjan? Adam Krużyński, członek rady nadzorczej Apatora Toruń: Jestem ich zwolennikiem. Na tym etapie wojny jest to jeden ze środków wywierania wpływu na świadomość społeczeństwa rosyjskiego. Sankcje sportowe są dodatkiem do tych gospodarczych. To jedyna słuszna droga. Jednoznacznie mówię: tak dla sankcji, ale nie dla stygmatyzowania Rosjan. Mówię to, bo coraz częściej mamy do czynienia z zachowaniami, które mają właśnie znamiona stygmatyzowania czy wręcz rasizmu. Pan chyba musi zmienić klub, bo właściciel Apatora Przemysław Termiński opowiada w mediach, że będzie bronił rosyjskiego zawodnika Sajfutdinowa, że jest w kontakcie z prawnikami, że on traci pieniądze. - Myślę, że wy dziennikarze źle odebraliście słowa pana Termińskiego. Nie chciałbym stać się tu adwokatem właściciela klubu, jednak w moim przekonaniu bronił konkretnych ludzi przed niepohamowanym hejtem. Nie tylko Emila Sajfutdinowa, z którym podpisaliśmy kontrakt, ale i też innych Rosjan, którzy w wielu wypadkach spędzili większość swojego życia w Polsce i związali się z nią na dobre. Przykład Emila czy Vadima Tarasienki jest tu szczególnie jaskrawy. Według mnie pan Termiński chciał przekonać opinię publiczną, by nie traktować zawodników, jako współwinnych wojny rozpętanej przez Putina. Bo to, że oni nie protestują, że nie dają jasnego sygnału, nie znaczy, że oni tę wojnę legitymizują. Zwróćmy uwagę na to co stało się z Vadimem, który wypowiedział się w zdecydowany sposób i jest narażony nie tylko na utratę rosyjskiej licencji, ale atak twardogłowych z Rosji. Jednak nawet kibice Apatora pisali w mediach społecznościowych, że lepiej by było, jakby pan Termiński siedział cicho. A już na pewno byłoby lepiej, jakby nie stawiał znaku równości między wojną i kasą utopioną w kontraktach. - Zapewniam, że tu nie chodziło o kwestie ekonomiczne. W ogóle bym tego nie łączył, bo kasa nie ma żadnego znaczenia wobec tego, co dzieje się w Ukrainie. Za dwa tygodnie to my Polacy możemy być zaatakowani przez Rosję Putina i wtedy nie będziemy rozmawiali o niczym innym poza bezpieczeństwem nas samych. Dlatego nie jest tak, że Apator ma jakieś roszczenia, że pan Termiński ma jakieś roszczenia. Ekonomia nie ma tu nic do znaczenia. Zapewniam, że we wszystkich słowach właściciela chodziło jedynie o ludzi i kwestię ich wykluczania. No tak, ale jednak pan Termiński mówił, że jest w kontakcie z prawnikami, że jakoś sytuację z Sajfutdinowem będzie chciał rozwiązać. I nie chodziło mu o rozwiązanie kontraktu. - Żaden prawnik nie pracuje dziś dla Apatora w kontekście kwestii zawieszenia rosyjskich żużlowców czy Emila Sajfutdinowa bezpośrednio. Nic takiego się nie dzieje i nie będzie miało miejsca. To po co było to wszystko? - Może za dużo emocji i zwykłej troski zarazem było w tym wszystkim. A jednak emocje nie są najlepszym doradcą. Czasem lepiej nie mówić, co czujemy, lecz skupić się na racjonalnym działaniu, wspierać Ukrainę wszystkimi możliwymi metodami, a wszystko po to żeby Rosjan osłabić, ale i obudzić. Tylko w ten sposób możemy w sposób racjonalny i rzeczywisty wpłynąć na los tej wojny i nas samych. Otwarty konflikt Zachodu z Rosją to prawdopodobna zagłada ludzkości. Zmiany muszą dokonać sami Rosjanie, świadomi i z pewnością nie wykluczeni z międzynarodowej społeczności. Dlaczego Apator dopiero po dziewięciu dniach zauważył, że jest wojna. Ludzi piszą, że pan Termiński afiszuje się na swoim profilu z ukraińską flagą, a klub bodaj po dziewięciu dniach dał małymi literkami pod tekstem: Solidarni z Ukrainą. - Wielu z nas zaangażowanych w życie klubu działa w sposób aktywny, wspiera różnego typu akcje pomocowe, przeznaczamy znaczące środki na pomoc Ukrainie, pracownicy klubu również. Prowadzimy działania wewnątrz klubu, nie afiszujemy się z tym. Trzeba działać, a nie opowiadać. Humanitaryzm nie potrzebuje rozgłosu. Mógłbym teraz polemizować z tymi, co gadają głośno, jak wielkimi filantropami są i jak to w ich przekonaniu kluby w składzie których znajdowali się Rosjanie manipulują i próbują coś ugrać, a w ogóle nie powinni zabierać głosu. Przykładem jest pan prezes Grzyb z pewnością, on nie powinien tego robić, bo to go przecież nie dotyczy. I nie mam niestety pewności czy tego typu wypowiedzi nie służą właśnie ich interesowi i partykularnym korzyściom, który wynikają z osłabienia zespołów Ekstraligi, które kontrakty z Rosjanami podpisały. On nie ma trudnej sytuacji, on nie ma Rosjan w składzie, a na całej sytuacji z pewnością zyska. Niech pan prezes wspiera po cichu, szczodrze. Dla mnie to lepsze niż eksponowanie takich zachowań i próba dzielenia nas w środowisku w tak trudnym okresie. Zróbmy wszystko, aby żużel w tym roku pojechał i wierzmy, że wojna nie będzie eskalować, co umożliwi nam przeżywać sportowe emocje. Jak klub nie daje wzmianki o wojnie, to różnie można o tym myśleć. - Nikt w Apatorze nie ma wątpliwości, że wojna jest zła, że Putin jest agresorem. My wszyscy potępiamy Rosję. Jesteśmy Polakami, nasi dziadkowie przeżyli to, co przeżyli również doświadczeni z rąk rosyjskiego oprawcy. Pan mówi wzmianki. Za dużo jest jednak polityki w tym wszystkim. Ja bym wolał, żebyśmy myśleli, co robić, żeby nasze życie wyglądało normalniej, choć tak do końca to już nigdy normalne nie będzie. Chodzi jednak o namiastkę normalności, żebyśmy się mogli pasjonować żużlem w tym roku, ale i mam nadzieję wrócić do sytuacji, że sport nie będzie dzielił ale połączy w tym dziś izolowanych Rosjan. Nie wariujmy, bo jeszcze trzy, cztery miesiące mówiliśmy o Rosjanach, że to nasi chłopcy. Emil mieszka w Polsce odkąd stał się 16-letnim chłopcem, Vadim ma Polską żonę, rodzinę, dziecko, a jak to wygląda dziś? Za dużo nienawiści i hejtu, który nigdy Polakom nie pomagał i zwróćmy się również ku naszej tragicznej i bolesnej historii. Dariusz Sajdak, były już mechanik Grigorija Łaguty powiedział nam, że Rosjanie byli fajni dopóki nie zaczęliśmy gadać z nimi o polityce. Wojna dała pretekst do takiej rozmowy. - A może Sajdak za mało z Griszą rozmawiał. Ja pracowałem w Rosji ponad trzy lata i nie mam wątpliwości, co do tego, co oni mają w głowach. Większość z Rosjan jest dalece zindoktrynowanych, nakarmionych jedynie słuszną racją i opcją myślenia. Znam jednak też normalnych Rosjan, co mają zdrowe poglądy i dużą świadomość geopolityczną. Wiedzą o historycznej roli Rosji w uciskaniu sąsiednich narodów . Ich jest jednak mało i czują się osamotnieni. Nie mają siły, żeby protestować, żeby pociągnąć za sobą innych. W Rosji bardzo ciężko o taki ruch, bo to jest naród, który od czasu rewolucji bolszewickiej nie poznał swojej historii, a tę którą wykłada szkoła można uznać za całkowitą manipulację. Trudno z nimi rozmawiać o obecnych czasach, skoro oni nie rozumieją uwarunkowań historycznych, nie rozumieją własnej tożsamości. Moje doświadczenie jest bardzo jaskrawe, wielu z poznanych przez mnie Rosjan nie miało świadomości daty 17 września 1939. II wojna światowa zaczęła się dla nich w 1941 roku. Pan mówił na początku o sankcjach, jako wyrazie solidarności i elemencie nacisku na Putina. Ja jednak coraz częściej mam wrażenie, że my tych Rosjan ukaraliśmy także za to, jak się zachowali w tych trudnych chwilach. Sajfutdinow i braci Łaguta zrobili wiele złego. - Nie patrzmy przez pryzmat tych trzech nazwisk i proszę nie mówmy, że to jest nasza jakaś vendetta na tych konkretnych osobach. Każdego z nich i jego zachowanie trzeba by przeanalizować z osobna. Dla mnie sankcje oraz zawieszenie ich obecności w sporcie to tylko element nacisku, nasza próba wpłynięcia na ludzi, którzy mogą obudzić w innych patriotyczne zachowanie. To z kolei może się przełożyć na protesty przeciwko władzy Putina, zmianę myślenia i jedyne realne rozwiązanie, którym jest przyszła zmiana władzy w Rosji. My musimy zrobić wszystko, aby te osoby były awangardą zmiany i nie zostały pozostawione samym sobie. Namawiam wszystkich do zwrócenia się do historii Solidarności z lat 80-tych poprzedniego wieku, ruchu, który zmienił świat i roli, losu garstki Polaków, którzy pomimo tego, iż byli częścią komunistycznego reżimu zostali wsparci w swej walce o wolność. Artiom Łaguta właśnie usunął antywojenne wpisy, Grigorij Łaguta zostawił wojnę bez komentarza i oczyścił swój profil z tego co związane z Motorem Lublin, a Emil Sajfutdinow zawiesił konto. Żadnej awangardy nie będzie. - Trudno mi oceniać każdego z tych zawodników z osobna. Jakbym miał się jednak odnieść do Emila, to on się spotkał ze straszliwym atakiem osób, które ziały nienawiścią i zagrażały bezpieczeństwu jego i rodziny. Ten chłopak żyje między nami ponad 15 lat, a dziś jest bezpardonowo atakowany. To był straszny język i on w obawie przed eskalacją postanowił się wyciszyć. Nie uważam tego za błąd. Bo nawet, jakby on teraz potępił Putina, to efekt mógłby być odwrotny od zamierzonego. Ludzie napisaliby, że to na pokaz. On się schował i to jest w tym momencie najlepsze dla niego samego i jego rodziny. Moim zdaniem Rosjanie pokazali swoim zachowaniem, że liczy się tylko kasa. Kiedy mieli nadzieję, że sprzeciw wobec wojny uratuje ich posady, to potępili agresję. Kiedy jednak okazało się, że nic to nie dało, zwyczajnie usunęli wpisy jako bezużyteczne. - Nie zgodzę się z tym i uogólnienia są tu niedobrym doradcą. Każdy z zawodników, o których dziś rozmawiamy jest zupełnie innym przypadkiem i inaczej powinien zostać oceniony A z tym, ze kluczyli i kręcili, zamiast od początku zachować się przyzwoicie i opowiedzieć po jasnej stronie mocy? - Może, a nawet z pewnością ich reakcja była spóźniona, ale jakby wypowiedzieli się wcześniej, to nic by to nie zmieniło, bo kto z nas dwa tygodnie temu brał w ogóle pod uwagę wojnę w tej skali i barbarzyństwo na tym poziome. Ich zachowanie było powodowane strachem. Pamiętajmy, że ich rodziny zostały w Rosji, a opresyjny charakter państwa rosyjskiego dla nikogo nie jest chyba zaskoczeniem. Oni naprawdę nie wiedzieli, co zrobić. Mieli świadomość, że wzmożona komunikacja może im zaszkodzić. Tak się zresztą stało, bo Artiom i Wadim Tarasienko zostali przez rosyjską federację zdyskwalifikowani, a o innych konsekwencjach i ostracyzmie, który czeka ich w Rosji nikt z nas nie ma nawet dziś pojęcia. Poza wszystkim oni naprawdę widzą tę wojnę inaczej niż nam się wydaje, mieszkają w Polsce i oglądają wojnę taką samą jak my. Poziom bestialstwa jest tak wielki, że oni to zdecydowanie potępiają i jako ludzie nie są w stanie tolerować. Niestety nie wszyscy mają tyle odwagi by z nią walczyć. Rozmawialiśmy z Jarosławem Hampelem, który miał gorącą dyskusję z Grigorijem Łagutą. Ten wcale nie potępiał wojny. On mówił to, co mówi rosyjska propaganda. - Trudno mi zabierać zdanie na temat Griszy. Natomiast myślę, że jakby Jarek zadzwonił do Emila, to usłyszałby coś innego. Od Tarasienki i Czogunowa też. Są ludzie twardogłowi, ale są też tacy, którzy potrafią dokonać obiektywnej analizy tego, co się dzieje. I oni mogą pobudzić innych Rosjan. I to jest nasza jedyna szansa, bo druga droga prowadzi do wojny światowej i prawdopodobnego końca świata jaki znamy. Wtedy nie będzie ani żużla, ani życia. Pan mówi, że Hampel usłyszałby od Sajfutdinowa coś innego. Tenże Sajfutdinow miał na swoim profilu na Instagramie zdjęcie z Aleksandrem Załdostanowem, szefem Nocnych Wilków, pupilem Putina. - A może on w tamtej rzeczywistości, bo to zdjęcie sprzed kilku lat, nawet nie miał świadomości kim jest ten człowiek, który robi sobie z nim zdjęcie. A może on woli już nie mówić o tym zdjęciu, bo poziom emocji jest taki, że trudno byłoby mu się wytłumaczyć i wyjść z tego cało. Woli siedzieć cicho, bo mamy historie różnego rodzaju szowinizmów i nienawistnych reakcji. Niektórym trudno się zrelatywizować w tym działaniu, a oni, mam na myśli Rosjan, mają się czego bać. Ich dzieci chodzą do naszych szkół i narażone są na mowę i zachowania pełne nienawiści. Szczerze to wielu z nas może mieć zdjęcia z osobami, które w przyszłości wcale nie musza się okazać uosobieniem cnót i przykładem osób prawych i sprawiedliwych. Avelina Łaguta, żona Artioma, zdaje się tym nie przejmować. Najpierw ubolewa nad szybami wybitymi w ambasadzie rosyjskiej w Warszawie, a na profilu na Instagramie ma opis: psy szczekają, a karawana jedzie dalej. - Każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny. Jak ktoś się wycisza, to moim zdaniem robi lepiej niż ten, który gada dużo, głupio, bez refleksji i przy okazji prowokuje tych, którzy sieją niepohamowaną nienawiść. Tych jednak osób najmniej powinno nam być żal. Pan myśli, że Rosjanie wrócą w tym roku? - Nie wiem. Najpierw trzeba zakończyć wojnę, która została rozpętana przez nieobliczalnego człowieka, który na dokładkę został sam i prawdopodobnie jedyną jego strategią, będzie ucieczka do przodu, bo gdzież miałby się cofnąć. Zapędził się do narożnika i jest szczególnie niebezpieczny i nieobliczalny. Ja się tego jego stanu umysłu boję, tak jak obawiam się o nas wszystkich, nasz naród i wolność. Dlatego nie odpowiem na pytanie, czy i kiedy Rosjanie wrócą. Według mnie ta wojna będzie długotrwałym konfliktem, to się szybko nie skończy. Oby tylko ten konflikt nie eskalował na inne regiony Europy, a jeśli rosyjscy żużlowcy wrócą do sportu będzie to oznaczało zwycięstwo dobra nad złem.