Tomasz Gollob na pierwsze i jedyne złoto czekał ponad 20 lat, a jego walka o ten medal, to materiał na dobry filmowy scenariusz. Zbigniew Boniek padł przed Gollobem na kolana Wygrał pierwszą, historyczną rundę Grand Prix we Wrocławiu w 1995 roku. Cztery lata później na tym samym stadionie zrobił w finale akcję, po której 30 tysięcy ludzi wpadło w ekstazę, a Zbigniew Boniek padł przed Gollobem na kolana. Polak wystartował za Szwedem Jimmym Nilsenem, ale przez cztery okrążenia budował prędkość, by na ostatniej prostej odbić się od bandy i wyprzedzić rywala. To był majstersztyk. Gollob pytany o swój najważniejszy bieg mówi właśnie o tym, choć takich zapierających dech w piersiach akcji zrobił wiele. Niesamowite wyczyny Gollob przeplatał pechowymi zdarzeniami. W 1999, gdy szedł po złoto, przed ostatnim turniejem przeleciał przez bandę w zawodach Złotego Kasku. Stracił pół palca, a w finałowej rundzie był tak rozbity, że ledwo trzymał się na motocyklu. Rywale wykorzystali to bezlitośnie. Złoto odjechało na ostatniej prostej. Wypadki hamowały karierę Golloba Potem były kolejne wypadki, przez które Gollob tracił kontakt z czołówką. Samochodowy pod Pniewami, gdzie cudem przeżył zderzenie z tirem i lotniczy w Tarnowie, gdzie pilotowana przez Władysława Golloba awionetka lądowała na drzewach i kompletnie się roztrzaskała. Szczęście, e wszyscy przeżyli. Tomasz te kolejne zdarzenie nie załamały i w 2007 roku zaczął przygotowania do kolejnego ataku na złoto. Związał się ze szwedzkim tunerem Janem Anderssonem (wcześniej przesiadł się z silników Jawy na GM-a), zmienił w klub (przeniósł się do Gorzowa, gdzie jest trudny, techniczny tor) i cierpliwie odbudowywał swoją pozycję. Po 4 latach stanął na najwyższym stopniu podium. Bez żony, bez córki, sam. Relacje z córką odbudował, na nowo poukładał sobie życie, od 5 lat walczy o powrót do sprawności po wypadku na crossie. Porusza się na wózku i robi, to co potrafi najlepiej, czyli walczy z przeciwnościami losu. Dramat Jancarza. Żona ugodziła go nożem Happy endu nie ma natomiast historia drugiego polskiego medalisty mistrzostw świata Edwarda Jancarza. W wieku 22 lat zdobył brąz, wielka kariera stała przed nim otworem. Sukcesu jednak nigdy nie powtórzył, a po zakończeniu kariery jego życie zmieniło się o 180 stopni. Zostawił żonę Halinę, smutki zaczął topić w alkoholu. - Skończyła się kariera, skończyło się życie - mówił starym znajomym. Ludzie często widzieli wtedy pijanego i zaniedbanego gwiazdora na ulicach Gorzowa. Poznał inną kobietę. To ona w trakcie jednej z rodzinnych awantur ugodziła go śmiertelnie nożem. Wykrwawił się na śmierć. Jego kolega z toru Bogusław Nowak powiedział kiedyś, że Edek był, do rany przyłóż, kiedy był trzeźwy, ale po wypiciu się zmieniał. - Był jak doktor Jekyll i mister Hyde - opowiadał, dodając, że wpływ na to miał nie tyle koniec kariery, ile wypadek na torze, który się do tej decyzji przyczynił. Po nim doznał poważnych obrażeń neurologicznych, które miały wpływ na jego zachowanie. Żużlowcy, czyli ludzie, którzy zaglądają śmierci w oczy Wspominamy dwie dramatyczne historie, ale takich było z udziałem naszych mistrzów zdecydowanie więcej. Bo żużel to trudny sport, a ci, którzy go uprawiają, żyją na krawędzi. - Wychodząc z domu, oglądałem każdy kąt, bo wiedziałem, że mogę już tutaj nie wrócić - mówił nam kiedyś były zawodnik i trener polskiej kadry Marek Cieślak. Wiadomo, że dzielenie życia z ludźmi, którzy non-stop zaglądają śmierci w oczy, łatwe nie jest. Zwłaszcza jeśli przekraczając próg domu, zabierają ze sobą wszystkie te emocje, które towarzyszą im, gdy pędzą motocyklem bez hamulców 120 kilometrów na godzinę po zamkniętym torze. Polscy medaliści mistrzostwa świata Bartosz Zmarzlik 6 (3 złote, 2 srebrne, 1 brązowy) Tomasz Gollob 7 (1 złoty, 2 srebrne, 4 brązowe) Jerzy Szczakiel 1 (1 złoty) Jarosław Hampel 3 (2 srebrne, 1 brązowy) Zenon Plech 2 (1 srebrny, 1 brązowy) Paweł Waloszek 1 (1 srebrny) Krzysztof Kasprzak 1 (1 srebrny) Patryk Dudek 1 (1 srebrny) Antoni Woryna 2 (2 brązowe) Edward Jancarz 1 (1 brązowy) Czytaj także: Trener Zmarzlika zdradza pewien sekret. Kibice będą w szoku