Sebastian Zwiewka, Interia: 20 miesięcy przerwy bez ligowego ścigania było jak wieczność?Wadim Tarasienko, żużlowiec ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz: Aż tyle się tego uzbierało?!Policzyłem od ostatniego meczu ligowego Abramczyk Polonii w sezonie 2021. W sierpniu wysoko przegraliście w Ostrowie i zakończyliście sezon po rundzie zasadniczej.- To prawda, choć podejrzewam, że jeszcze coś w Szwecji pojeździłem. Nie liczyłem, ale ta moja przerwa i tak była długa. Z niecierpliwością czekałem na ten dzień. Czekałem, jak w końcu będę mógł stanąć pod taśmą i rywalizować z innymi zawodnikami.Powrót do jazdy i od razu spełnienie marzenia o jeździe w PGE Ekstralidze.- Moja droga do PGE Ekstraligi była tak niesamowicie kręta, że na ten temat można napisać książkę. Przez wiele lat jeździłem w I lidze, zszedłem do II ligi, by się odbudować. Jak to już się wydarzyło i w końcu podpisałem kontrakt z klubem z najwyższej klasy rozgrywkowej, to... przytrafiło mi się zawieszenie z powodu wojny. Droga na pewno była skomplikowana.Dzień przed zawodami kładłem się spać i powiedziałem sobie, że jutro będzie super dzień, że w końcu nastąpi dzień, kiedy będę mógł stanąć pod taśmą w PGE Ekstralidze, co oznacza spełnienie mojego sportowego marzenia. Zawsze tego chciałem. Obudziłem się z uśmiechem na twarzy, popatrzyłem w okno. Był stres przed tym pierwszym meczem, ale nie był jakoś mega duży. Wszystko w porządku.Co powie pan o różnicy między PGE Ekstraligą a 1. Ligą Żużlową?- W PGE Ekstralidze zawodnicy troszeczkę lepiej startują. A te starty trzeba wygrywać, jeśli chce się zdobywać punkty. Na dystansie ciężko się wyprzedza, było bardzo mało możliwości do wyprzedzania na torze w Krośnie.Jak już mówi pan o torze w Krośnie, to jak ocenia pan jego stan? Kilku zawodników z pana zespołu mocno na niego narzekało.- Powiem szczerze, że nawierzchnia nie była ułożona równo, ale tor był taki sam dla wszystkich. Robiły się dziury, było to dobrze widać w telewizji. Odrywały się takie place od toru. Jak się takie coś odrywa, to gdy mijasz dziurę, na końcu jest taki nieprzyjemny dla zawodnika i motocykla próg. Nie mamy jakiegoś super zawieszenia i szło to mocno odczuć. Wszyscy jednak raczej ruszali z każdego pola startowego. Dostosowałem się do tych warunków, trzymałem gaz i jechałem do przodu.Rok temu w ogóle siedział pan na motocyklu? Rosyjscy żużlowcy zostali przecież zawieszeni już na początku marca.- Siedziałem i trenowałem, ale niewystarczająco, żeby być w dobrej dyspozycji. Odjechałem naprawdę niewiele tych treningów, ponieważ koszt na trening jest praktycznie taki sam jak na zawody, a podczas treningów nic się nie zarabia. Z powodu niepewnej sytuacji musiałem to ograniczyć. Nie wiedziałem, jak moja sytuacja się dalej rozwinie. Jeździłem sam i wydawało mi się, że jadę szybko i fajnie. Jazda spod taśmy z innymi zawodnikami jednak zawsze wszystko komplikuje, jest czymś zupełnie innym. Czyli na pierwszym treningu w 2023 roku było widać po panu tak długą przerwę?- Oczywiście. Jako zawodnik powiem, że miałem obawy jak to będzie, bo w sumie przez rok nie jeździłem. Pojawiały się wątpliwości, ale starałem się do tego wszystkiego podchodzić pozytywnie. Powtarzałem sobie, że wszystko będzie w porządku. Na pewno nie zapomniałem, jak się jeździ.Wchodzi pan do drużyny w trudnym momencie. ZOOLeszcz GKM jest bez zwycięstwa i zamyka ligową tabelę. Po porażce na własnym torze z Fogo Unią kibice w komentarzach zaznaczali, że czekają na pana. Czuje się pan zbawicielem?- Raczej powiem, że po prostu chcę zrobić dobry wynik, który poprawi sytuację mojej drużyny w tabeli. Będę robił swoje, żeby być w jak najlepszej dyspozycji. Nie wywieram na sobie mega presji, tylko chcę się pokazać z dobrej strony.Wrócił pan do ścigania od starcia w Krośnie. Był to dość symboliczny moment, bo właśnie tam w 2020 roku rozpoczęła się pana droga z 2. Ligi Żużlowej do PGE Ekstraligi.- I bardzo miło było wrócić na ten obiekt. Starty w Krośnie wspominam dobrze, dostałem tam po zejściu do II ligi drugie życie i wielkiego kopa. Fajnie ułożył nam się tamten sezon. Oprócz reprezentowania Wilków startowałem jeszcze jako "gość" w Lokomotivie Daugavpils, bo to były czasy covidowe. Zawsze z sentymentem wracam do tego miasta. Spotkałem tam miłych ludzi, z którymi ciągle utrzymuję dobry kontakt.Przeanalizował pan terminarz? Teraz czeka was wyjazd do Torunia, a później dwumecze z Betard Spartą oraz Platinum Motorem.- Ja podchodzę do tego tak, że w żadnym meczu nie będzie łatwo. Musimy wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. Każdy zawodnik jest tylko człowiekiem i można z nim wygrać. W PGE Ekstralidze wszyscy ze sobą wygrywają, więc dlaczego my nie mamy tego zrobić? Możemy wygrywać, tylko musimy zyskać wiarę w siebie i siłę. Po prostu musimy być prawdziwym zespołem.To prawda, że atmosfera podczas treningów była napięta? Od początku sezonu w GKM-ie jest siedmiu seniorów, a miejsc w składzie tylko pięć.- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie odbijało się to na atmosferze. To coś normalnego, że każdy zawodnik chce rywalizować i występować w podstawowym składzie. Nadwyżka troszkę odbiła się na atmosferze. Komunikacja była gorsza, bo każdy martwił się przede wszystkim o siebie.Otrzymał pan polskie obywatelstwo pod koniec stycznia. Kontrakt z GKM-em mógł pan podpisać dopiero w kwietniu. Czy były kluby, które w międzyczasie próbowały pana przekonać do zmiany decyzji?- Wiem, że pojawiły się plotki na ten temat. Mówiło się, że gdzieś pójdę, a tak naprawdę to nie dostałem żadnego konkretnego telefonu. Tak na marginesie to wszyscy raczej wiedzieli, z którym klubem chcę podpisać kontrakt. To było dla mnie oczywiste. GKM pomógł mi w staraniach o polskie obywatelstwo, w klubie wykonali dużo roboty w tym aspekcie, za co bardzo im dziękuję. Wszyscy pamiętają, jaka była moja sytuacja, zanim otrzymałem polski paszport. Klub mocno się w to zaangażował.