Lepszego momentu powrotu Krakowa na ligową mapę żużla może nie być przez kilka najbliższych lat. Zwłaszcza że dla jednego z kandydatów startujących w wyborach samorządowych, to może być mocna karta przetargowa. Chodzi o Andrzeja Kuliga, obecnego wiceprezydenta miasta, który ogłosił start i wciąż nie może być pewny tego, że przejdzie do drugiej tury. Postawienie klubu na nogi jest dla niego szansą, której może się uczepić, a Speedway Kraków też na tym skorzysta. W Krakowie muszą zdecydować, która opcja będzie dla nich lepsza Na razie jednak samorządowcy wspierający projekt i sam wiceprezydent, muszą wybrać formułę, w jakiej klub pojedzie w sezonie 2024. I tu nie można czekać na start wyborów. To trzeba zrobić teraz, bo zespół do spraw licencji dla klubów czeka na papiery z Krakowa. Cały dylemat klubu z Krakowa polega na tym, czy jechać własnymi siłami, czy też skorzystać z oferty Texom Stali Rzeszów. We władzach spółki Speedway Kraków znaleźli się ludzie zatrudnieni w klubie z Rzeszowa, czyli Paweł Piskorz i Mikołaj Frankiewicz. Jednak to jeszcze o niczym nie przesądza. Ta opcja ich kusi, ale to będzie kosztowało Kraków jest dumnym miastem, wiec włodarzy kusi opcja, żeby pojechać bez niczyjego wsparcia. To mogłoby jednak kosztować nawet 3,2 miliona złotych, więc jest z tym pewien problem. Dla Krakowa wyłożenie takiej kwoty nie byłoby wielkim problemem, ale w ostatnich latach miasto nie wspierało milionami klubów. Potrafiło za to wyłożyć duże pieniądze na konkretne eventy. W przypadku żużlowego klubu wyłoży blisko pół miliona na turniej o Puchar Prezydenta Krakowa, który ma się odbyć tuż przed startem ligi. W każdym razie właśnie ze względu na koszty kusi opcja, w której Speedway Kraków byłby filią Stali, ale nie musiałby się martwić o pieniądze. W Rzeszowie już policzyli, że są w stanie to zorganizować za 1,8 miliona złotych za rok. I gwarantują pomoc co najmniej przez dwa, trzy lata. Żużlowi działacze z Krakowa mieliby więc czas na ściągnięcie kibiców, zbudowanie kultury chodzenia na żużel, a przede wszystkim mieliby szansę na znalezienie grupy lojalnych sponsorów. Opcja z filią tańsza, ale trzeba jeszcze zgody związku Opcja z filią Stali potrzebuje jeszcze formalnej zgody związku. Już jest pewne, że Rafał Karczmarz i Matic Ivacić, obaj podpisali w Rzeszowie warszawskie kontrakty, pojadą dla drużyny z Krakowa. Stal chciałaby jeszcze pozwolenia związku na migrację juniorów i zawodników U24. Wtedy skład krakowskiej drużyny byłby zasilony przez takich zawodników, jak Azne Grmek, Mateusz Świdnicki czy Jesper Knudsen. W związku najpewniej zapalą zielone światło, bo nowemu przewodniczącemu GKSŻ Ireneuszowi Igielskiemu bardzo zależy na tym, żeby w Krajowej Lidze Żużlowej pojechało, jak najwięcej drużyn. On już dwukrotnie wizytował Kraków i nieoficjalnie wiemy, że jest za migracją. Teraz już tylko Kraków musi coś wybrać. Jeśli jest kasa na samodzielny start, to nie ma sprawy. Jeśli nie, to Speedway Kraków musi się pospieszyć, bo oferta z Rzeszowa wiecznie na stole leżeć nie będzie.