Kiedy Emil Sajfutdinow dostał polski paszport, to jego menadżer Tomasz Suskiewicz wyjaśniał w mediach, że Emil nabył dokument, żeby móc wygodnie podróżować po Europie. To było kluczowe, a słowo "nabył" aż kuło w oczy. Nasuwało skojarzenia z zakupami na bazarze, a nie z doniosłą uroczystością z nowym, dumnym obywatelem naszego kraju. Z Artiomem Łagutą też było podobnie. Też chodziło o wygodę. Zresztą Łaguta wkrótce po otrzymaniu paszportu mówił wprost, że nie będzie jeździł jako Polak, że to jest wykluczone. Rosjanie wyciągnęli polskie paszporty, gdy okazało się, że to jedyna szansa na starty Rosjanie na lata schowali polskie dokumenty do szuflady. Przypomnieli sobie o nich, gdy wybuchła wojna w Ukrainie i tylko polski paszport dawał im szansę startu w lidze. W ich zachowaniu oburzające było też to, co powiedzieli, albo czego nie powiedzieli po agresji armii Putina u naszych wschodnich sąsiadów. Sajfutdinow na dzień dobry wstawił jakieś dziecinne grafiki potępiające wojnę, a potem wykasował wszystkie swoje konta. W międzyczasie nie był w stanie wydusić z siebie słowa w temacie zdjęcia, które zrobił sobie z Aleksandrem Załdostanowem, szefem gangu Nocne Wilki, pupilem Putina. Łaguta potępiał wojnę, a potem kasował wpisy Łaguta w sprawie wojny też długo wił się i kluczył. Na początku nie chciał gadać o wojnie, ale gdy okazało się, że będzie zawieszony, to nagle zaczął ją potępiać, choć miał problem z tym, żeby nazwać agresora po imieniu. Gdy nie cofnięto mu zawieszenia, to też wykasował wszystko i można było pomyśleć, że potępiał tylko, dlatego że liczył na przebaczenie i powrót. Już zawieszony Łaguta potrafił powiedzieć w programie "To jest żużel", iż nie wie, czy w Ukrainie jest wojna, czy też Rosja przeprowadza specjalną operację wojskową. Zresztą w tamtym dokumencie tłumaczył się też ze słów, które powiedział w rozmowie z dziennikarzem z Rosji. A jemu tłumaczył, że nie chciał startować jako Polak, bo nie wiadomo jeszcze, co stanie się z polską ligą. Z rozbrajającą szczerością dodał, ze może w Rosji będzie kiedyś więcej pieniędzy do zarobienia niż w Polsce. Wsadzenie Rosjan do worka z Polakami, to przesada Nic dziwnego, że teraz kibiców oburza, że ten skręcający na lewo i prawo Łaguta (w wielu jego wypowiedziach koniunkturalizm czuć na kilometr) może zostać wybrany najlepszym polskim zawodnikiem sezonu 2023. To już nawet nie jest poprawność polityczna, to kpina - pisze mi kibic, a ja mogę tylko przytaknąć głową, bo jednak wsadzanie Rosjan do worka z polskimi zawodnikami to jest gruba przesada. W poprzednich latach mieliśmy przy okazji Szczakieli dziwne wybory, z którymi trudno było się zgodzić. Teraz jednak mamy coś zupełnie niepojętego już na starcie głosowania i na kilka tygodni przed galą. Organizatorzy US Open pokazali, że można Rozumiem, że trzeba było przywrócić Łagutę i Sajfutdinowa do polskiej ligi po rocznej karencji. Ktoś kiedyś wydał im polski paszport, więc tu nie ma dyskusji. Konsekwencje tamtych decyzji trzeba ponosić, wyciągając równocześnie stosowne wnioski na przyszłość. A wniosek może być tylko jeden. Mianowicie taki, żeby się powstrzymać od rozdawania paszportów na wszystkie strony w imię doraźnych klubowych interesów. Bo jak pokazuje ta historia, to się zawsze może odbić czkawką. I tylko szkoda, że ktoś nie wpadł na pomysł, żeby symbolicznie wykluczyć dwóch Rosjan z głosowania. Niech jeżdżą jeśli muszą, ale nie musimy ich dodatkowo dopieszczać, czy też wręczać im nagród. Mam tylko nadzieję, że takich zbulwersowanych kibiców jest więcej i ani Łaguta, ani Sajfutdinow nie wygrają. Na gali nie będzie co prawda Mazurka Dąbrowskiego dla zwycięzcy, ale sam fakt, że Rosjanin miałby wznieść ręce w geście triumfu w stolicy Polski, jest oburzający. Organizatorzy US Open potrafią zablokować stronę dla użytkowników mających rosyjskie IP. Bo skoro nie mogą zabronić startu zawodnikom z tego kraju (stanowczo sprzeciwiają się temu tenisowe federacje), to mogą, chociaż zrobić to. My też mogliśmy zrobić coś symbolicznego, bo oglądanie rosyjskiego duetu w kategorii: najlepszy polski zawodnik, to jest coś, co zwyczajnie boli.