- Nie było żadnej pisemnej umowy Bartka ze Stalą Gorzów - wyjaśnia Dariusz Kowalski. - Co do ustnej, to można dyskutować, choć wszystko odbyło się tak, że nie dano nam dojść do słowa i powiedziano: witamy w Gorzowie, choć byliśmy u nas w domu. Gdy już postanowiliśmy, że syn będzie jeździł w Sparcie Wrocław, zadzwoniłem do prezesa Marka Grzyba, żeby mu o tym powiedzieć i przeprosić, że nie wybierzemy jego oferty. Podobny telefon wykonaliśmy do Grudziądza. Stal tylko część pieniędzy chciała dać na kontrakt klubowy Ojciec żużlowca mówi, że nie rozumie tych wszystkich pretensji i tego szczucia na jego syna. - Pan Grzyb przyjechał do nas z kolegą. Panowie spędzili jedną noc w naszym hotelu. To była nieco zaskakująca wizyta. Zadzwonili, czy mogą przyjechać, a my się zgodzilismy i ugościliśmy ich. Porozmawialiśmy też o ewentualnym kontrakcie w Gorzowie. Usłyszeliśmy, ile Stal może zapłacić. Na pewno problemem było to, że choć kwoty mieściły się w regulaminowych stawkach, to pan prezes część chciał zapisać na klubowy kontrakt, a resztę na sponsorski. - Gorzów był też dla nas problematyczny z racji odległości - dodaje Kowalski. - Musielibyśmy się zdecydować na częściową przeprowadzkę. Jeżdżę z synem, pomagam mu w trakcie meczów, a jednak prowadzimy też rodzinny biznes, hotel i restaurację. Kowalski wyjaśnia, że nigdy nie jeździł na rozmowy z cennikiem Kowalski senior wyjaśnia, że nigdy i nigdzie nie przedstawił żadnego cennika swoich usług. - Licytacja między klubami odbywała się w mediach. Gdybyśmy patrzyli na kasę, to Bartek podpisałby kontrakt z GKM-em, nie ze Spartą - wyjaśnia Kowalski. Zdjęcie Bartłomieja Kowalskiego w bluzie Stali, które tak bardzo oburza kibiców, miało być zrobione w trakcie wizyty prezesa Grzyba u Kowalskich. - Nie chcieliśmy panom robić przykrości. Nie wypadało odmówić, z grzeczności założyliśmy te bluzy. Bartek nie do końca był pewien, czy wypada, ale zrobił to za moją zachętą. Nie jest to jednak żaden dowód na podpisanie umowy. Po tej wizycie mieliśmy kilka telefonów, że już szyją dla Bartka garnitur i koszulę na prezentację, że trzeba to porozumienie wreszcie podpisać. Dziwiłem się, bo nikt nie zdejmował żadnej miary z syna, więc skąd ten garnitur - pyta Kowalski. - Mam nadzieję, że ta nagonka na mojego syna się skończy. To szczucie naprawdę nie jest potrzebne. GKM przeprosiliśmy, oni nie mieli do nas pretensji. Prosimy teraz o święty spokój, bo Bartek wciąż rehabilituje się po operacji. Chcemy, żeby to zamieszanie minęło, bo wkrótce zaczynamy przygotowania do sezonu - kończy tata żużlowca.