Mirosław Kowalik broni Leona Madsena. - Każdy ma prawo mieć słabszy dzień - uważa. - Jeśli to się powtórzy, to prezes Michał Świącik będzie miał prawo go krytykować. Nie można jednak kogoś rugać publicznie po jednym złym meczu. - Jeśli ktoś jest liderem, to nie znaczy, że jest też maszynką do zdobywania punktów. Madsen w trzech poprzednich meczach zrobił swoje, a że teraz zawalił, to nie powód, by suszyć mu głowę. W niedzielę ewidentnie coś u niego nie zagrało, ale Duńczyk jest na tyle doświadczony, że sam rozwiąże sobie problem - komentuje Kowalik. Krytyka Madsena zepsuje atmosferę we Włókniarzu Zdaniem naszego eksperta wyskok z Madsenem może dokumentnie zepsuć atmosferę w drużynie. Z drugiej strony uważa, że choć Włókniarz jest w nie lada opałach, to jeszcze ma szansę na czwórkę. - Często nie zgadzam się z trenerem Markiem Cieślakiem, ale kiedy usłyszałem, jak wspomniał o tym w ostatnim telewizyjnym komentarzu, to tylko mogę się pod tym podpisać. Choć jeśli w najbliższy weekend częstochowianie przegrają z Apatorem, to już chyba będzie po Włókniarzu. Co się dzieje ze Smektałą i Woryną? - W ogóle, to zastanawia mnie, co dzieje się z niektórymi zawodnikami Włókniarza. Smektała jest utalentowany i moim zdaniem prędzej czy później będzie czołowym ligowcem, ale w Częstochowie zawodzi. Nie wiem, czy ludziom w klubie starczy czasu i cierpliwości, by go budować. To samo jest z Woryną. Ma predyspozycje, kiedyś był wielką nadzieją żużla, a teraz ewidentnie przechodzi kryzys. Jak jednak powiedziałem, gdy grunt się pali, to wtedy ciężej stawia się zawodników na nogi - ocenia Kowalik. Widać już grupę spadkową - Jak spojrzałem na tabelę po ostatniej kolejce, to muszę powiedzieć, że ukształtowała się grupa spadkowa z Włókniarzem, GKM-em i Falubazem. Włókniarz ma największe szanse, by się wyrwać, ale wszystko zależy od wyniku najbliższego meczu z Toruniem. Łatwo nie będzie, bo Miedziński jest dobry na własnym torze i Apator może wygrać. A jak wygra, to dla Włókniarza nie będzie szans, natomiast Apator będzie straszył walczących o czwórkę - kończy nasz ekspert. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź