6 maja ruszyły prace związane z budową toru żużlowego na najbliższą rundę Grand Prix. Z magazynów na Żeraniu przewieziono 4 tysiące ton materiału. We wtorek (10 maja) tor przetestują juniorzy, a w sobotę (14 maja) 55 tysięcy kibiców zobaczy w akcji najlepszych zawodników na świecie. Budowa toru na PGE Narodowym droga ze względu na słabą złotówkę Zbudowanie takiego toru, to jest bardzo droga sprawa. Zwłaszcza teraz, gdy złotówka jest taka słaba. PZM, organizator imprezy na PGE Narodowym, ma umowę na budowę toru z duńską firmą Speed Sport. Umowa jest w euro i opiewa na blisko 300 tysięcy. Jeszcze w 2015 roku, kiedy GP Warszawy organizowano po raz pierwszy, koszt budowy toru szacowano na 700 tysięcy. Z roku na rok koszty jednak rosły w związku z tym, że kurs euro szedł w górę. Teraz PZM będzie musiał przelać na konto Duńczyków 1,3 miliona złotych. 1,3 miliona złotych, to kwota, która musi przyprawiać o zawrót głowy. Zwłaszcza że mówimy o inwestycji czasowej. Tor już 15 maja, a więc dzień po zawodach Grand Prix, będzie likwidowany. Na stadion ponownie wjadą ciężarówki, a cały materiał zostanie przewieziony do tych samych magazynów na Żeraniu, z których kilka dni temu przyjechał. Taniej się nie da, a Ole Olsen daje gwarancję jakości Nie ma jednak innej, tańszej możliwości zorganizowania żużlowego GP na PGE Narodowym. Polski One Sport budował kiedyś podobny tor z polskimi wykonawcami na Stadionie Śląskim, ale to nie była dobrze zrobiona robota. Na prostych był przechył w stronę bandy i po opadach deszczu stała tam woda. Tymczasem Speed Sport, to firma, która zna się na rzeczy. W przeszłości zdarzały się jej drobne wpadki (w Berlinie kiedyś zmyło cały tor i w finale zawodnicy jechali na deskach), ale od kilku lat Duńczycy robią powtarzalne i dobre tory. Tor w Warszawie będzie w całości usypany z materiału przywiezionego kilka lat temu z Anglii. Nawierzchnia będzie czerwona, a tor będzie liczył 278 metrów długości. Będzie miał 11 metrów szerokości na prostych i 14,5 metra szerokości na łukach. Ole Olsen, szef One Sport od kilku lat robi tor w Warszawie według tego samego projektu. Poza wpadką w 2015 (gdy na torze były dziury i zepsuła się maszyna startowa, a zapasowej nie było), Duńczyk może się pochwalić czterema znakomitymi i obfitującymi w emocje rundami. Tegoroczna też ma być taka.