Nicolai Klind zarobił w tym roku w Arged Malesie Ostrów 340 tysięcy złotych. Dostał 120 tysięcy za podpis, a za punkt miał 2,2 tysiąca złotych. Klindt ma za sobą kiepski sezon Duńczyk zawiódł na torze, zdobył tylko 103 punkty i 14 bonusów (najlepszy w drużynie Grzegorz Walasek miał 156+16), ale był tani i drzemie w nim spory potencjał, o czym przekonał nas rok temu jako gość ekstraligowej Moje Bermudy Stali Gorzów. W Arged Malesie też już miewał lepsze sezony. Akurat ten ostatni mu nie wyszedł. Beniaminek PGE Ekstraligi chce jednak wymienić Klindta na Chrisa Holdera. Mistrz świata z 2012 roku już od dawna jeździ przeciętnie, by nie rzec słabo. Od kilku lat trwała dyskusja, czy Apator Toruń powinien się pozbyć Holdera. W końcu klub to zrobił. Jednak Holder wcale nie musi być lepszy od Klindta Holdera za Klindta to wymiana, która niczego nie gwarantuje. Poza tym, że Arged Malesa więcej zapłaci. Holder wycenia swoje usługi na 400 tysięcy za podpis i 5 tysięcy za punkt. Nawet zakładając, że Klindtowi trzeba by dać po awansie podwyżkę, to i tak byłby on zdecydowanie tańszy od Holdera. O 300, może nawet 400 tysięcy złotych. Może się więc okazać, że klub wyda duże pieniądze na darmo. Najgorzej będzie, jak się nie utrzyma, bo wtedy okaże się, że jedyna ważna inwestycja była mocno chybiona. Arged Malesa musi pokazać, że coś robi Arged Malesa najwyraźniej chce jednak pokazać, że po awansie nie składa broni, że robi wszystko, by za rok nie być wyłącznie chłopcem do bicia. Klindta można uznać za ofiarę awansu. Miał najgorszą średnią wśród seniorów, więc kogo wymienić, jak nie jego. A w przypadku Holdera klub z Ostrowa musi się modlić, żeby był on, chociaż tym Holderem z okresu jazdy w Betard Sparcie Wrocław, gdzie w sezonie 2020 występował jako gość. Prezentował się tam lepiej niż jako zawodnik eWinner Apatora.