Bartosz Zmarzlik w kwalifikacjach i pierwszym biegu Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff korzystał z silnika Petera Johnsa. To wielka rewolucja, bo od kilku lat Zmarzlik miał tylko i wyłącznie sprzęt od Ryszarda Kowalskiego, a polski inżynier dbał o to, żeby nasz najlepszy zawodnik miał znakomicie przygotowane silniki. Wszystko jednak kiedyś się kończy. Zmarzlik kosmicznie szybki, ale i też wolny, jak żółw W 2021 i 2022 Kowalski był zdecydowanie numerem 1 na świecie. Potem jednak coś się zacięło. Kowalski próbując spełnić życzenie zawodników, zaczął robić bardzo mocne silniki. Ostre na starcie i łagodne na dystansie. Problem w tym, że ten sprzęt wymaga bardzo precyzyjnej regulacji. Zmarzlik na silnikach Kowalskiego potrafi być piekielnie szybki, ale i też wolny jak żółw. Jak trafi z regulacjami, to jedzie 30 metrów przed resztą stawki. Jednak trafienie nie jest takie proste. - To jest miks. Musi być odpowiednia ilość powietrza w oponie, dobrze naciągnięty łańcuch i właściwie ustawiona dysza i zapłon. Jeśli to wszystko gra, to robi się kosmos i Zmarzlik zasuwa. Wystarczy, że jedna z tych rzeczy nie jest dobrze wyregulowana i Bartosz się męczy - mówi nam jeden z trenerów, prosząc o anonimowość. Nikt nie chce się narazić na gniew Kowalskiego. Zmarzlik upadał już cztery razy Opcja, w której Zmarzlik się męczy, jest coraz częstszym widokiem. Dla tak ambitnego zawodnika, jak Bartosz to jest oczywiście opcja nie do przyjęcia, dlatego zaczyna on jechać ryzykownie, nadstawiać karku. Z tego biorą się upadki. W tym roku Zmarzlik pobił jakiś rekord, bo upadał już cztery razy, a w półfinale Speedway of Nations stracił nawet przytomność. Wszystko ma oczywiście swoje granice. Tu zachodzi bowiem pytanie, z jakiego powodu Bartosz miałby dalej narażać swoje zdrowie i kości? Polak już zadał sobie to pytanie, a odpowiedzią było sięgnięcie po silnik Petera Johnsa. Na razie na kwalifikacje i jeden bieg, ale w ciemno można założyć, że to pójdzie dalej. Zmarzlik ryzykuje, ale nie ma wyjścia Zmarzlik oczywiście ryzykuje, bo Kowalski nie lubi, jak jego zawodnicy zaczynają testować silniki innych tunerów. Na razie wszystko jest niby pod kontrolę (cztery biegi w Cardiff Zmarzlik pojechał na Kowalskim), ale zobaczymy, co będzie, jak silniki Johnsa będą w częstszym użyciu. Na razie Zmarzlik jest wciąż tym zawodnikiem, który z silników Kowalskiego potrafi wycisnąć najwięcej. Jest liderem Grand Prix i najskuteczniejszym żużlowcem PGE Ekstraligi. Te wyniki są jednak okupione ogromnymi wyrzeczeniami, jazdą na krawędzi (gdy nie trafi z regulacjami), a to jest zawsze bardzo niebezpieczne. W tym roku widok przewracającego się Zmarzlika jest częstym obrazkiem. Inni żużlowcy mają jeszcze większe problemy z wyregulowaniem silników Kowalskiego. Jack Holder w czterech z pięciu ostatnich meczów ligowych wypadł bardzo słabo, a w GP Cardiff odjechał świetną rundę zasadniczą, a w półfinale nie ustawił sprzętu i przyjechał ostatni.