Jeden z ekspertów przekonuje nas, że od finału IMP w Łodzi z Bartoszem Zmarzlikiem zaczęło się dziać coś złego. W Łodzi brakowało mu dobrego momentu startowego, ale jeszcze wyprzedzał na trasie. Dzień później, w meczu ligowym Orlen Oil Motoru Lublin z Apatorem Toruń stracił już nawet ten atut. Efekt - dwa zera i tylko 8 punktów w meczu, co w przypadku Zmarzlika jest olbrzymią sensacją. To będzie transferowy hit, jest jeden warunek. Znany inżynier pośrednikiem Cieślak widział Zmarzlika i łapał się za głowę W Speedway of Nations było jeszcze gorzej. W półfinale Zmarzlik zaliczył upadek, a w finale wygrał tylko jeden bieg. Za to aż dwa razy przyjechał trzeci, raz ostatni, no i do tego dołożył taśmę. To był występ jak z najgorszych sennych koszmarów. - Szybkości nie miał, pomysłu na pierwszy łuk też. Może ten upadek w półfinale mu zaszkodził. Nie wiem, bo dziwne rzeczy robił. W taśmę wjechał, co mu się rzadko zdarza - mówił nam wyraźnie zaskoczony taką jazdą Zmarzlika były trener kadry Marek Cieślak. Po tej serii już pojawiły się głosy, że Zmarzlik powinien zmienić tunera, bo za chwilę przegra też w Grand Prix. Ci, którzy średnio przepadają za Kowalskim, utrzymują, że jego silniki już nie są tak szybkie (że lepszy Ashley Holloway), jak 2, 3 lata temu, a kolejne tytułu Bartosza tylko zaciemniają obraz odnośnie realnej skuteczności tych jednostek. Wiemy, co złego stało się z silnikami Zmarzlika Nie ulega wątpliwości, że silniki Kowalskiego zrobiły się bardziej czułe na zmiany, ale ten problem dotyczy w zasadzie silników wszystkich tunerów. Teraz trzeba dużej wiedzy, by dobrze doregulować sprzęt pod konkretne zawody. I pewnie tym kieruje się Zmarzlik, który oczywiście tunera nie zmienił, a piątkowy mecz Motoru z Apatorem (48:42), gdzie zdobył 12 punktów z bonusem, pokazał, że dobrze zrobił, wytrzymując ciśnienie. Efektu wow może nie było, dwa razy przegrał z Leonem Madsenem, ale już miał też przebłyski naprawdę dobrej jazdy w takim Zmarzlikowym, ofensywnym stylu. Zapytaliśmy osoby z otoczenia Kowalskiego, czy w ostatnich dniach coś robili z silnikami Zmarzlika, czy były wprowadzane jakieś korekty bądź też robiono nowe jednostki? Okazało się jednak, że nic z tego. Po meczu w Toruniu silniki trafiły do serwisu i wyszło, że była potężna awaria prądów w motocyklu. To ten upadek narobił szkody Ktoś powie, że przecież w SoN nie było żadnej poprawy, ale akurat słaby finał był związany tylko i wyłącznie ze sprawami zdrowotnymi. Tego nikt głośno nie powie, lecz Zmarzlik nie był dobrze dysponowany po wtorkowym wypadku (od dobrze poinformowanych osób wiemy, że on nawet nie pamiętał tego upadku), kiedy to Marko Lewiszyn wjechał w niego i zrzucił go z motocykla. Oczywiście Zmarzlik powiedział trenerowi, że czuje się dobrze, bo bardzo chciał jechać, ale nie był gotowy w 100 procentach do jazdy w tamtych zawodach. Skutki kolizji z Lewiszynem powoli ustępują i można założyć, że w ciągu najbliższych kilkunastu dni jazda Zmarzlika ponownie nabierze rumieńców. Wpadki jednak też będą się zdarzać, a po każdej z nich będzie wracał temat tunera Kowalskiego i jego przydatności. Klęska reprezentacji zszokowała, możliwe trzęsienie ziemi. "Jest problem"