Według wielu ekspertów beniaminek PGE Ekstraligi jechał do Wrocławia jak na ścięcie. O mały włos nie doszło jednak do niespodzianki. Faworyzowana Sparta miała potężne problemy, a zwłaszcza jej dwie gwiazdy: Maciej Janowski i Tai Woffinden. Falubaz do samego końca walczył o uniknięcie porażki. Zielonogórzanie jeszcze przed piętnastym biegiem mieli szanse na remis. Po przegranej inauguracji 41:47 zbierają pozytywne opinie, które pobudują ich przed pierwszym meczem o życie - 21 kwietnia na własnym torze podejmą ZOOLeszcz GKM Grudziądz. PGE Ekstraliga. Mecz Sparta - Falubaz. Piotr Pawlicki stracił 10 tysięcy złotych Mecz otwierający rozgrywki w najlepszej żużlowej lidze świata był pełen dramaturgii (wykluczenia, defekty, wypadki). Tylko bracia Piotr i Przemysław Pawliccy zebrali łącznie cztery wykluczenia - trzy po upadkach. Raz Piotr został też wykluczony po ukończeniu wyścigu. Gwiazda Falubazu wyjechała ze startu mocą silnika. Po kilku metrach motocykl na kilkanaście sekund przestał pracować, ale w końcu żużlowiec ruszył na dobre i dojechał do mety za plecami Rasmusa Jensena i Daniela Bewleya (wcześniej wykluczony został Janowski).Decyzja sędziego kosztowała Pawlickiego 10 tysięcy złotych. Właśnie tyle reprezentant Polski zarabia w Zielonej Górze za każdy zdobyty punkt. - Przegraliśmy, więc nie możemy być zadowoleni, natomiast wykonaliśmy plan minimum. Chcieliśmy tutaj przyjechać i zrobić minimum 40 punktów. Udało się 41. Uważam, że co najmniej punkt był nam zabrany - skomentował Pawlicki w pomeczowej mixed-zonie Eleven Sports, najpewniej mając w pamięci sytuację z wyścigu trzynastego. Wicemistrz świata reaguje na krytykę. "Wielu ludzi tego nie rozumie" Żużel. Jacek Frątczak komentuje decyzje sędziego Jacek Frątczak nie ma zastrzeżeń do decyzji sędziego Piotra Lisa, który nagrodził Pawlickich trzema wykluczeniami za upadki. - W przeszłości podejmowane były różne decyzje. Myślę, że Piotr odnosił się do swojego incydentu z Artiomem Łagutą. Od kilku sezonów widać, że w takich momentach najczęściej wykluczani są zawodnicy wyprzedzani. Dlatego, że jest to dyscyplina kontaktowa i sytuacje stykowe mogą się zdarzyć. Sędzia musi ocenić, czy zawodnik miał szansę utrzymać się na motocyklu. W opinii sędziego pewnie mógł to zrobić, podobnie zresztą było w przypadku Przemka. Gdybym powiedział, że była to sytuacja 50 na 50, to bym skłamał. Bardziej skłaniam się do decyzji sędziego - mówi nam były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia. Ekspert rozumie jednak rozgoryczenie żużlowca. - Piotr ma też prawo czuć się pokrzywdzony, szczególnie jeśli chodzi o kwestię defektującego motocykla na starcie. Sam jestem ciekaw, jaką podstawę regulaminową zastosował sędzia. Nie mam przed sobą protokołu meczowego, więc tego nie wiem. Mogę tylko podejrzewać, że zwisający wyłącznik zapłonu mógł sugerować sędziemu, że albo nie zadziałał, czyli motocykl był niesprawny, albo nie był włączony. Jest troszkę kontrowersji, ale nie zmienia to faktu, że jakiegoś diametralnego wpływu na wynik wspomniane sytuacje nie miały. Mam nadzieję, że nawet w kontekście punktu bonusowego nikt nie będzie tego wypominał - dodaje Frątczak. Kolejne emocje związane z PGE Ekstraligą już w niedzielę. O godz. 16:30 rozpocznie się mecz ZOOLeszcz GKM Grudziądz - Orlen Oil Motor Lublin, a od 19:15 dojdzie do potyczki pomiędzy ebut.pl Stalą Gorzów a KS Apatorem Toruń. Gotowy przepis na katastrofę. Wydali miliony, a medalu nie będzie?