Po porażce w Częstochowie nastroje w Sparcie są nieciekawe. W kratkę jeżdżą Bewley z Czugunowem, katastrofę w minionej kolejce zaliczył Woffinden. Bez Łaguty nikt nie boi się Sparty. Trzecia porażka w czwartym meczu brzmi naprawdę słabo. Jeszcze gorzej jest w Toruniu. Tam bez Sajfutdinowa Apator stał się ligowym średniakiem i zaczęły się obawy o to, czy wejdzie do play off nawet wobec sześciu awansujących tam ekip. Rosjanina nie ma kto zastąpić. Dopiero pierwszy porządny mecz pojechał Jack Holder, a poniżej oczekiwań jadą Dudek z Przedpełskim. Tylko Rosjanie mogą ich uratować? Andrzej Rusko i Przemysław Termiński w dość dyplomatyczny, ale ewidentny sposób od początku dawali do zrozumienia, że najchętniej dopuściliby Rosjan do ligi. Oczywiście było to podyktowane względami sportowymi. Zdawali sobie sprawę, jakie straty poniosą przy ich braku. Chyba nikt jednak nie spodziewał się, że zwłaszcza Sparta bez Łaguty będzie tak słaba. Pytanie, co dalej. Oba kluby zaczynają być pod ścianą. W Sparcie jest o tyle łatwiej, że Woffinden musi w końcu odpalić. Zakładając jego 12-13 punktów, podobny dorobek Janowskiego i 7-8 Czugunowa, to już nie jest tak źle. Gorzej jest w Apatorze. Tam na razie potwierdzają się obawy o to, że Paweł Przedpełski w pierwszym swoim sezonie jako stały uczestnik cyklu GP będzie miał mocno pod górkę. Patryk Dudek póki co też nie jest sobą. Swoje tak naprawdę jedzie tylko Lambert. Rosjanie już gotowi Niedawno pisaliśmy o tym, że rosyjscy żużlowcy kuchennymi drzwiami dostają się coraz bliżej środowiska żużlowego. Pomagają kolegom w parku maszyn, a nawet już trenują. Wystarczy jeden telefon i wszyscy będą gotowi do jazdy w lidze. Pytanie, kto na poważnie będzie w stanie uruchomić starania o ich powrót. Jak na razie to wciąż sprawa mocno drażliwa. Tam gdzie w grę wchodzą wielkie pieniądze, nikt jednak na takie rzeczy nie patrzy. Żużel wiele razy już to pokazał.