Skandal z torem w Krośnie (mecz Wilki - Stal Gorzów przerwany po 9. biegu ze względu na niebezpieczny tor), ale i też marnej jakości domowe spotkania Motoru Lublin sprawiły, że Ekstraliga Żużlowa poważnie myśli o innym podziale medialnego tortu. To do nich popłynie szerokim strumieniem kasa z Ekstraligi Teraz mamy ekstra premie za medale, ale w zasadzie każdy dostaje 6,1 miliona złotych niezależnie od tego jak prezentuje się na torze. Ekstraliga chce jednak zerwać z równym podziałem i przekierować strumień pieniądza do tych klubów, które robią na swoich torach widowiska i podnoszą jakość produktu o nazwie PGE Ekstraliga. Na razie jednak nie wiadomo, z pomocą jakich narzędzi Ekstraliga będzie mierzyć jakość widowisk. Dawniej sprawa była prostsza. Kiedy telewizja nie transmitowała wszystkich spotkań, a jedynie wybierała dwa jej zdaniem najlepsze, to można było wykroić część telewizyjnego tortu dla najbardziej medialnych klubów. Teraz jednak można obejrzeć wszystkie mecze, więc tak się nie da. Trudno zatem powiedzieć, co zrobi Ekstraliga. Być może premie będą wypłacane na podstawie średniej widowni w telewizji i na trybunach. To zdecydowanie jest taki wskaźnik, który można wziąć pod uwagę. Tym pomysłem Ekstraliga chce ukrócić pewne ciągoty klubów Oczywiście nikt nie powie tego wprost, ale za tym pomysłem kryje się jedno - Ekstraliga chce ukrócić ciągoty klubów do takiego przygotowania torów, który przekłada się na nudną jazdę. Wiele klubów próbuje niwelować braki kadrowe takim przygotowaniem nawierzchni, która daje im na starcie fory. Ekstraliga za kiepskie mecze obrywa mocno po głowie, a jej nazwa jest wymieniana w złym kontekście. Władze ligi liczą jednak mocno na to, że "marchewka" w postaci większego worka pieniędzy spowoduje, że klubom przestanie się opłacać zabawa z torem. Bo jak jedni zaczną dostawać 7 milionów, a drudzy 5, to nagle się okaże, że całe to preparowanie to jest droga donikąd.