Mateusza Bartkowiaka już od zdania licencji "Ż" traktowano w Gorzowie jako następcę Bartosza Zmarzlika. Trudno było dziwić się kibicom, ponieważ nastolatek pomimo młodego wieku osiągał kapitalne wyniki w imprezach juniorskich, a ponadto uprzykrzał życie wielu zdecydowanie bardziej doświadczonym od siebie rywalom. Ligowy debiut nie poszedł jednak po jego myśli. Nie dość, że trapiły go kontuzje, to na dodatek uzyskał przeciętną średnią 0,618 punktu na bieg. Wcale nie lepszy okazał się sezon 2020, po którym 18-latek zamienił macierzysty klub na ZOOLeszcz GKM. To właśnie w barwach ekipy z Grudziądza młodzieżowiec zaliczył swój najlepszy rok. Nic więc dziwnego, iż kibice siódmej siły tegorocznej PGE Ekstraligi marzyli o pozostaniu ambitnego juniora. Ten ostatecznie po długich negocjacjach doszedł do porozumienia z Moje Bermudy Stalą. Gorzowscy działacze zatrzymując wychowanka mogą odetchnąć z ulgą, bowiem jeszcze niedawno istniała realna groźba, że w meczach o stawkę będzie trzeba wystawiać kogoś z duetu Oliwier Ralcewicz - Kamil Pytlewski. Obaj w kończącym się właśnie roku lekko mówiąc nie pokazali się z najlepszej strony, nawet przy okazji rund DMPJ.