Ebut.pl Stal Gorzów dwa lata zabiegała o Jakuba Miśkowiaka. Przed sezonem 2023 się nie udało, ale na 2024 klub miał już gotowy kontrakt z zawodnikiem. Miśkowiak po pięciu sezonach w Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa chciał za wszelką cenę zmienić otoczenie. Uważał, że to pomoże mu w rozwoju. Biją się o 20-latka z Polski, kontrakt leży na stole. Dzwonią codziennie Policzyli ile milionów w niego wpompowali Jak się w Częstochowie dowiedzieli, że Miśkowiak odchodzi, to był wielki żal i rozgoryczenie. Działacze Włókniarza szybko policzyli, że przez 5 lat wpompowali w Miśkowiaka kilka milionów złotych, a on tak im odpłacił. Trzeba jednak w tym miejscu wyjaśnić, że zawodnik nie zmienił klubu dla pieniędzy. Stal na 2024 dała mu niemalże identyczny kontrakt, jak miał w 2023 w Częstochowie, czyli około miliona za podpis i 9,5 tysiąca za punkt. Stal liczyła, że Miśkowiak zrobi w Gorzowie progres, że zacznie jeździć na miarę swojego potencjału i talentu. Zawodnik spisuje się jednak przeciętnie. Punkty robi głównie na juniorach i żużlowcach drugiej linii. Osiągane przez niego wyniki nie satysfakcjonują klubu. Nie stanowi wartości dodanej, a kosztuje krocie. Będą na niego stawiać, ale już szukają zmiennika W Gorzowie nie mają wyjścia i do końca tego sezonu muszą stawiać na Miśkowiaka. W klubie już dali jednak do zrozumienia, że za rok powtórki nie będzie. Zaczęły się poszukiwania zmiennika, czyli innego zawodnika U24. Mówi się, chociażby o chęci pozyskania Mateusza Cierniaka z Orlen Oil Motoru Lublin. Pewnie za chwilę pojawią się też inne opcje. Jeśli nie uda się znaleźć nikogo sensownego na pozycję U24, to Miśkowiak może dostać propozycję przedłużenia umowy, ale na zdecydowanie gorszych warunkach. Obniżka miałaby sięgnąć 20 procent. Miśkowiak ma zatem o czym myśleć. Pal jednak licho pieniądze. Większym problemem jest utracone zaufanie, ale i też to, że przenosiny nie dały mu impulsu, nie wpłynęły pozytywnie na jego rozwój. Jak tak dalej pójdzie, to za 2, 3 lata nikt nie da mu złamanego grosza, albo będzie musiał szukać pracy w niższych ligach. Powrót do Włókniarza ostatnią deską ratunku Ratunkiem dla Miśkowiaka może być posypanie głowy popiołem i powrót do Częstochowy. We Włókniarzu już mówią, że chętnie rozważyliby jego angaż. W końcu Mads Hansen po tym sezonie przestanie być U24 i trzeba kogoś na jego miejsce. Działacze Włókniarza są przekonani, że Miśkowiak mógłby się sprawdzić. I to pomimo tego, że przecież doskonale pamiętają, iż w 2023 jeździł w kratkę. Oczywiście Miśkowiaka wciąż może przeciąć wszelkie spekulacje. Wystarczy, że zacznie jeździć na wyższym poziomie. Teraz robi nieco ponad 4 punkty na mecz. Jeśli średnia skoczy na 8-9, to w Gorzowie najpewniej zmienią zdanie. Zmarzlik zakpił sobie z ekspertów i kibiców. Miał tego więcej nie robić