Do tej pory drużyna z Grudziądza uchodziła za zespół grzecznych panów. Mówiło się, że brakuje tam mocnych charakterów. Kogoś, kto wstrząśnie resztą i pociągnie do zwycięstw. Pośrednio miał zmienić to zeszłoroczny transfer Nickiego Pedersena. Duńczyk szybko pokazał ciemną stronę swojego charakteru. Kilkukrotnie starł się na torze ze swoim kolegą Przemysławem Pawlickim. Jednym słowem - iskrzyło. I nie zawsze wychodziło to zespołowi na dobre. Niektórzy śmieją się, że teraz może być jeszcze gorzej. W czwartek klub poinformował o kontrakcie z Krzysztofem Kasprzakiem. Mając w parku maszyn trzy tak mocne charaktery, można być pewnym, że nudy nie będzie. - Zdajemy sobie sprawę z charakterów naszych zawodników. W poprzednich latach mieliśmy jednak bardzo grzeczną drużynę, więc przyszedł czas na zmiany - mówi nam Marcin Murawski. - W sezonie 2020 zamierzamy walczyć o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Żadnych innych wygórowanych celów sobie nie zakładamy. Liczymy też na odbudowę zawodników, którzy będą u nas startowali. Wiedząc, jaki mają charakter, ufamy, że wrócą na swoje najlepsze tory - dodaje prezes. W grudziądzkim klubie słyszymy też brak presji i drużyna z charakterem ma być pozytywną odmianą względem poprzednich lat. Do tej pory było tak, że GKM co roku zapowiadał, że walczy o play-offy, ale nic z tego nie wychodziło. Szybko okazywało się, że drużynę stać maksymalnie na piąte miejsce. Teraz postanowiono zmienić taktykę. Dodajmy do tego, że nowym dyrygentem w parku maszyn ma zostać Janusz Ślączka. To kolejna zmiana przeprowadzona przez działaczy. Doświadczony trener ma zastąpić na stanowisku Roberta Kempińskiego. I już teraz można powiedzieć, że czeka go trudne wyzwanie, aby opanować wysokie ego i mocne charaktery zawodników. Zobaczymy, jaki będzie tego efekt.