Odkąd One Sport przejęło cykl Tauron SEC, to żaden z Polaków nie został mistrzem Europy. W tym roku nadzieje w przełamaniu dramatycznej serii pokładano ponownie w Januszu Kołodzieju. Ten jednak musiał odpuścić inaugurację z powodu poważnej kontuzji. Dramat 40-letniej gwiazdy, stracił szansę na mistrzostwo? Niektórzy mieli deja vu, bo Polak w poprzednich dwóch latach był bardzo blisko złotego medalu, ale na przeszkodzie stawały mu wszelakie urazy. W tym roku dwukrotnie kończył zawody w karetce. - Janusz po środowym treningu postanowił, że w ten weekend nie wystartuje w żadnych zawodach. Choć otrzymał zielone światło od lekarzy do powrotu na tor, to nie czuje się jeszcze na tyle komfortowo, aby podjąć rywalizację - tłumaczył nam niedawno menadżer zawodnika Krzysztof Cegielski. Kołodzieja na Węgrzech zastąpił jego wychowanek Bartłomiej Kowalski, ale to w Macieju Janowskim i Patryku Dudku upatrywano polskich faworytów do zwycięstwa. To oni pod nieobecność 40-latka mieli walczyć o złoto. Tak też się stało, bo obaj zameldowali się w wielkim finale i wysłali jasny sygnał. Chcą zdobyć mistrzostwo i wrócić w ten sposób do mistrzostw świata. Chciał zrzucić Zmarzlika z tronu. Męczy się z półamatorami Biało-czerwoni do bólu wykorzystali niedyspozycję Leona Madsena, który mówiąc wprost skompromitował się w Debreczynie. Madsen zdobył zaledwie 5 punktów, wygrywając dopiero w ostatnim wyścigu, kiedy po raz drugi stanął na absolutnie najlepszym tego dnia polu. Dwunaste miejsce mówi samo za siebie. Dwukrotny mistrz Europy najprawdopodobniej wypisał się z walki o tytuł. Podobnie jest zresztą w Grand Prix, gdzie ponownie od samego początku zawodzi. Madsen od kilku lat głośno mówi o detronizacji Zmarzlika, ale poza słowami nic z tego nie wychodzi. W tym roku można mu jednak wybaczyć, bo sam zawodnik zasłania się problemami rodzinnymi. Najwidoczniej przeszkadzają mu one w skupieniu się w stu procentach na żużlu. Łotysz największą niespodzianką. Ten błąd Polaka będzie go słono kosztować Tym, który także wykorzystał słabszą formę Madsena był Andrzej Lebiediew. Łotysz przypomniał sobie jak brylował 7 lat temu w cyklu SEC i wygrał zawody z 17 punktami. Został liderem klasyfikacji generalnej i ma aż 5 punktów przewagi nad drugim Janowskim. Stawka jest naprawdę wysoka, a błąd Polaka w finale może go słono kosztować. Janowski był przez chwilę przed Lebiediewiem, lecz na jednym z wirażów popełnił kluczowy błąd, przez który spadł na drugie miejsce. Medalista Grand Prix ma prawo pluć sobie w brodę, bo każdy z nich przecież walczy, żeby za rok być pewnym udziału w mistrzostwach świata. Wyniki 1. Finału Tauron SEC w Debreczynie:1. Andrzej Lebiediew - 17 (2,3,3,3,3,3)2. Maciej Janowski - 12 (w,2,3,2,3,2) +1. miejsce w barażu3. Jacob Thorssell - 11 (3,2,1,1,3,1) +2. miejsce w barażu4. Patryk Dudek - 10 (3,3,0,3,1,w)5. Mikkel Michelsen - 10 (1,1,3,3,2) +3. miejsce w barażu6. Kacper Woryna - 9 (3,1,3,0,2) +4. miejsce w barażu-----------7. Anders Thomsen - 9 (2,3,2,1,1)8. Piotr Pawlicki - 9 (2,1,2,3,1)9. Timo Lahti - 8 (1,3,1,2,1)10. Rasmus Jensen - 7 (1,2,2,2,0)11. Vaclav Milik - 6 (0,2,0,2,2)12. Leon Madsen - 5 (0,0,1,1,3)13. Jewgienij Kostygow - 5 (1,1,0,1,2)14. Bartłomiej Kowalski - 4 (3,0,1,0,0)15. Norick Bloedorn - 4 (2,0,2,0,0)16. Norbert Magosi - 0 (0,0,0,0,0)