Ależ to było przerażające. W 5. biegu na prostej walczyli Norbert Kościuch, Daniel Jeleniewski i Marcin Nowak. Żużlowiec Polonii zahaczył o rywala, potem o bandę i upadł na tor. Nowak nie miał szans go ominąć. Uderzył w niego i hakiem zdjął mu z głowy kask. Stadion zamarł. Jeleniewski z grymasem bólu leżał na torze i widać było, że nie do końca wie co się dzieje. - Może wyłączmy tę transmisję - powiedział Mirosław Jabłoński i patrząc na to, co dzieje się w ten weekend, chyba miał rację. Na szczęście, Jeleniewskiemu nic się nie stało, ale zabrano go do szpitala, bo ma rozciętą głowę. Odechciewa się oglądać Upadek Jeleniewskiego wywołał wielkie poruszenie na trybunach w Bydgoszczy. Niektórzy myśleli, że uderzenie Nowaka było już po utracie kasku przez Jeleniewskiego, co jeszcze bardziej ich przeraziło. Otuchy dodało to, że sam zawodnik od razu po zajściu ruszał się i był przytomny. Wygląda na to, że ten weekend jest jakiś wybitnie pechowy. Wczoraj Bewley, dziś Jeleniewski. Co prawda żadnemu z żużlowców nic się nie stało, ale oba upadki były koszmarne. Pozostaje wierzyć, że to limit na ten tydzień został wyczerpany.