W niedzielnym magazynie PGE Ekstraligi objawił nam się mocny kandydat do dziennikarskiej dętki roku. Komentator stacji Canal+ - Tomasz Dryła powiedział, że transferowy młyn w PGE Ekstralidze przesłonił mu radość z emocjonowania się żużlem w jego czystej sensu stricte postaci, a z ten stan rzeczy odpowiadają media, które namiętnie informują o ruchach na giełdzie. Winszuję poczucia humoru. Nie wiem, czy pan Tomek zdaje sobie z tego sprawę, ale swoim wywodem dał do wiwatu kolegom fachu, zadziobał własne gniazdo i nadgryzł rękę, która go karmi. Ciężko o bardziej spektakularnego samobója i to jeszcze do pustej bramki. Próbował być świętszy od papieża Mnie też przyjemność z oglądania żużla czasami psuje denerwujący komentarz. Ale mam na to sposób. Włączam przycisk "mute" na pilocie i problem z głowy. Proszę zrobić podobnie u siebie w domu, tylko, że z kablem od internetu. Po wyjęciu go z gniazdka wszelkie troski i nerwy miną, a dostęp do wiadomości żużlowych będzie mocno ograniczony. Pan Tomek zaprezentował bardzo naiwne i romantyczne podejście, które już dawno odeszło do lamusa. Próbował być świętszy od papieża, a urwanie się z choinki na parę minut kosztowało go solidnego klapsa od środowiska. Nie można zakładać klapek na oczy i udawać, że nic się nie dzieje. Z tego, co mi wiadomo media mają stać na straży informacji i być jak najbliżej kibiców, a transfery, to sól tego sportu. One grzeją kibiców czasami bardziej niż rywalizacja na torze i naprawdę nie ma co się obruszać, że skoro pan lubi rybki, a większość woli akwarium, to powinniśmy milczeć jak grób. Dryła słynie z bliskiej zażyłości z zawodnikami i działaczami, z niektórymi trzyma nawet mocną sztamę. W tej grupie znajduje się parę gwiazd. Wcale nie zdziwiłbym się gdyby kilku z nich poprosiło go wstawiennictwo na antenie dla wygaszenia drażliwego tematu. Niestety jego połajanka odniosła odwrotny efekt od zamierzonego. Chciał być adwokatem diabła (zawodników), a w zamian spadły na niego bomby ciężkiego kalibru. Prawda jest jednak taka, że to w głównej mierze prezesi odpowiadają za to całe zamieszanie. Im należało poświęcić tę odezwę do narodu. To oni wyrywają sobie z rąk zawodników już w maju. Ale to już wątek na inną opowieść...