Napisaliśmy maila do kancelarii adwokackiej Duraj, Reck i Partnerzy, która reprezentuje prezesa ROW-u Rybnik. Otrzymaliśmy odpowiedź, która stoi w sprzeczności z tym, co napisał kibic. Czy kibic naprawdę wygrał proces z prezesem ROW-u Rybnik? - Pan Ireneusz Rugor nie został uniewinniony przez sąd pierwszej instancji. Sąd uznał, że oskarżony jest winny, i umorzył postępowanie - czytamy. Sąd umorzył postępowanie ze względu na niską szkodliwość czynu. Kancelaria będzie się jednak odwoływać do wyroku sądu pierwszej instancji i domagać się przeprosin na Facebooku oraz orzeczenia obowiązku wpłacenia odpowiedniej kwoty na cel społeczny - fundację "Mali wspaniali". O co w ogóle poszło i dlaczego prezes toczy sądową batalię z kibicem. - Nie powiem teraz, o który dokładnie wpis pana Rugora chodzi, bo on napisał na mój temat tomy. Natomiast schemat jest taki, że ludzie z klubu, którzy przeglądając media, widzą obraźliwe wpisy, to przekazują to do współpracującej z nami kancelarii. Ona sprawdza, czy to się nadaje na pozew. Jeśli tak, to idziemy do sądu z prośbą o wpłatę na cel charytatywny - tłumaczy nam Mrozek. W kolekcji ma złoty plastron Andrzeja Wyglendy Od jednego z byłych rybnickich działaczy słyszymy, że pan Rugor to kolekcjoner pamiątek (jego konikiem są plastrony, ma choćby ten, w którym Andrzej Wyglenda zdobywał złoty medal mistrzostw świata w parach), który od dawna wojuje z prezesem, wypisując na jego temat elaboraty opatrzone hasztagiem #mrozekout. Pisze, że jest marnym działaczem. Zarzuca mu wszystko. Od drobnych spraw, że nie dawał karnetu byłemu prezydentowi, po bardziej poważne. Były działacz o postach Rugora krytykujących Mrozka mówi, że "to bzdury". Prezes Mrozek wyjaśnia, że on nikomu nie chce zamykać ust. Chodzi jedynie o to, żeby kibice nie zamieszczali nieprawdziwych i obraźliwych treści, bo to szkodzi klubowi, a tak miało być w tym przypadku. Szef ROW-u o atakujących go kibicach mówi, że "to grupa dziesięciu niezadowolonych". Najpewniej dlatego pan Rugor pisze o sobie "jeden z dziesięciu niezadowolonych". Zobacz również: Rodzina sześć dni żyła nadzieję. "Wciąż za nim tęsknię"